Obecność nieznanego mi mężczyzny szczerze mnie zdziwiła. Starałam się jednak nie pokazywać mojego zszokowania nową osobą. Ten zakład był całkowicie pod władzą ''góry'' - czyli szefów Proxy.
Z tego też powodu niecodziennym widokiem tutaj był ''cywil''. Co za szczęście, że wszystkie kradzione samochody zostały już schowane, prócz tego cholernego Aston Martina. Cóż, zakosiliśmy go z domu ostatnio wysłanej w zaświaty ofiary.
Kiedy tak weszłam na zaplecze, dorwała mnie wściekła Berna. Ledwo co zdążyłam za sobą zamknąć drzwi.
- Kim on do cholery jest? - spytała szybko nerwowo kartkując zeszyt.
- Skąd ja mogę wiedzieć? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, wyrywając jej ów przedmiot i sprawdzając wolny termin.
- On chyba nie od Moiry? Bo jakby był, to miałby sztylet. - dodała Rias, która siedziała na stole w spokoju popijając kawę.
- Więc powie mi ktoś co on tu robi? Kurva, jak nas wyda, to co zrobimy? - wtrąciła się pełna obaw Berna.
- Nic się nie stanie, o ile będziecie zachowywać się normalnie. - warknęłam.
Po szybkim sprawdzeniu terminu, wyszłam z pomieszczenia i podeszłam do mężczyzny. Przedstawiłam wolne dni, a na jego pytanie odpowiedziałam cichym ''poniedziałek''.
Nim jednak mężczyzna zdążył cokolwiek powiedzieć, do zakładu weszła czwórka mężczyzn. Żeby tylko nie robili głupstw...
To byli szpiedzy od Moiry, z charakterystycznymi nożami przy pasie. Pewnie przyszli odebrać tego Bentleya. Rzucili rudowłosemu mężczyźnie groźne spojrzenie, a na mnie spojrzeli w sposób typowo wymowny - chyba nie chcieli się odzywać przy naszym gościu.
- Berna Ci powie. - powiedziałam cicho.
Blondyn przytaknął i poszedł na zaplecze, do wcześniej wspomnianej pracownicy.
- W czymś jeszcze panu pomóc? - spytałam z nadzieją że to już wszystko...
Chistopher? Dawaj, rozkręć ekszyn XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz