Szedłem radosnym krokiem i znając moje szczęście na kogoś wpadłem. Tym kimś okazał się czerwono włosy, którego dawno nie widziałem.
- John!- pisnąłem uszczęśliwiony i zawiesiłem się mu na szyi.
- Nivan? Gdzie ty byłeś przez ten czas, co?- odsunął mnie oburzony.
- Umm...
- Nivan- jego głos był stanowczy.
- No dobra, dobra... w areszcie- westchnąłem, a on skamieniał.
- Jak to... w areszcie?
- Zawiesili mnie za handlowanie narkotykami no i... kolega wpłacił kaucję, więc wyszedłem...
- Czemu mnie nie powiadomiłeś?- odepchnął mnie.
- Bałem się.
- Niby czego?!
- Że mnie opie.przysz! Jak teraz!
- A co mam robić?! Dziękować ci?!
- Nie wiem! Najlepiej mnie teraz zostaw! Nikt przecież nie chce kogoś kto ćpa, jest dilerem, na boku hack'uje i co dwa miesiące jest w areszcie, z którego wyciąga go jakaś dupodajka!- wybuchłem i kopnąłem go w piszczel. Na jego nieszczęście miałem dziś glany (jak zawsze) i odszedłem stanowczym krokiem. Nagle poczułem jak łapie mnie za ramię i odwraca, a ja podczas tego obrotu nadstawiłem pięść i uderzyłem go w policzek- Sorry!- skoczyłem do niego- Zawsze po wyjściu z pudełka, jestem jakiś taki rozdrażniony- złapałem go za dłoń.
- Od kiedy jesteś taki silny?
- To tylko siła odśrodkowa i pęd- odsunął moją dłoń- naprawdę przepraszam! Przepraszam, przepraszam, przepraszam!
- Pff- odwrócił głowę. Jego szkarłatny policzek był kolorem zbliżony do jego kłaków.
- John, przepraszam- podszedłem do niego i się przytuliłem do jego szerokiej, gorącej klatki piersiowej okrytej przez t-shirt. Ponownie fuknął. Pociągnąłem go za włosy i pocałowałem go delikatnie w usta.
(Jooohn?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz