wtorek, 31 marca 2015

Od Megan

Minął już dokładnie miesiąc odkąd tu przyjechałam. Zdążyłam już znaleźć pracę. Ba! Nawet dwie! Kupiłam sobie także bardzo ładne mieszkanko na obrzeżach miasta. Mój kochany wilk jeszcze się przyzwyczaił do nowego "terenu", a za swoje osobiste pomieszczenie wybrał… szafę. Zawsze tam przesiaduje, choć śpi na łóżku. Dzisiejszego dnia obudził mnie dzwonek telefonu. Z zamkniętymi oczami wymacałam smartphone na szafce nocnej. Otworzyłam oczy i podparłam się na łokciu trzymając telefon w drugiej ręce. Spojrzałam na ekran komórki. To z pracy.. tej drugiej.. No w sensie pracy prywatnego detektywa. Przeciągnęłam w górę zieloną słuchawkę i mruknęłam wciąż zaspana:
-Halo…?
Gruby, donośny głos szefa oznajmił, że nastąpiło morderstwo. Potem dodał, gdzie morderstwo zostało popełnione, po czym rozłączył się. Odłożyłam telefon i dłonią przetarłam twarz. Zrzuciłam z siebie kołdrę prosto na Apocalypse. Wilk mruknął z zadowoleniem. Spojrzałam na okno. Wciąż było ciemno. Wzięłam do ręki telefon i sprawdziłam godzinę. Była równiusieńko 2.30. Nie, no wcześniej zadzwonić nie mogli. Z komody wzięłam jakieś ubrania i zajęłam się poranną toaletą. Z włosów, które sterczały na wszystkie strony zrobiłam roztrzepanego koka. Po całej ceremonii porannej toalety poszłam do kuchni zrobiłam sobie na szybko kanapkę i wrzuciłam ją do papierowej torby. Wróciłam do pokoju po telefon i ściągnęłam kołdrę z wilka, a kiedy ten otworzył oko gestem pokazałam, że idziemy. Wilk zeskoczył z łóżka i powlókł się do kuchni. Poszłam za nim i z lodówki wyjęłam mięso, po czym rzuciłam je wilkowi. Kiedy ten zajadał ja założyłam czarny płaszcz oraz kozaki. Schowałam telefon i wzięłam klucze, po czym zagwizdałam na wilka. Otworzyłam drzwi do mieszkania i okazało się, że pada więc szybkim ruchem wzięłam parasolkę i zamknęłam drzwi na klucz, gdy wilk wyszedł.
Gdy dotarłam na miejsce, a dokładniej na dworzec centralny roiło się od żółtych taśm oraz funkcjonariuszy policji. Jednak nikogo nie było z obywateli miasta, bo kto normalny mógłby tu być o godzinie 3? Podeszłam do jednego z funkcjonariuszy.
-Dzień dobry… co się właściwie stało?- spytałam najmilej jak potrafiłam pokazując licencję detektywa
-Niech sama pani zobaczy…- odparł podnosząc taśmę
Podeszłam pod nią, a wilk za mną.
-Przepraszam, ale psów nie możemy tam zabrać…- powiedział
-Po pierwsze to nie pies tylko wilk – powiedziałam miło na siłę – A poza tym on jest tu służbowo i to jest policja, więc czy policja nie ma psów?
Policjant mruknął coś pod nosem, a ja podeszłam tam, gdzie była cała masa funkcjonariuszy. Przepchałam się tam i zobaczyłam mężczyznę, gdzieś koło trzydziestki z nożami w skroniach i jeszcze jednym w szyi. Ludzie to dopiero mają pomysły.
-Ofiara to niejaki Hanns Moris- powiedział jeden z policjantów - Zabity około pierwszej w nocy, zgłoszenie anonimowe, wciąż próbujemy zlokalizować telefon skąd zadzwoniono
Pokiwałam głową. Apocalypse zaczął węszyć, a ja szukać jakichś drobnych szczegółów. Po chwili usłyszałam głos szefa:
-Megan!
Odwróciłam się szybko. Obok mojego szefa stał jakiś chłopak, gdzieś koło dwudziestki albo może starszy.
-Będziesz z nim współpracować- powiedział szef
-CO?!- krzyknęliśmy równo
Byłam w szoku. Ja współpracować? Z kimś? No chyba nie. Wilk podszedł do mnie i mruknął cicho. Podrapałam go za uchem nie spuszczając wzroku z chłopaka.
(Oskar? Twoja reakcja?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz