sobota, 14 lutego 2015

Od Olivii CD Liona

Cały czas myślałam o tym, co powiedział mi Lion. Każde przywołanie tych słów powodowało lekkie ukłucie po lewej stronie klatki piersiowej. Nie wiem czemu, ale coś dziwnego nieodparcie mnie do niego ciągnęło. Ale jeśli to co mówił było prawdą? W swoim życiu popełniłam tyle błędów, że następny prawdopodobnie nie zrobiłby mi różnicy. Ostatecznie mógłby się stać jednym z wielu gwoździ do mej trumny. Którą ja sama, na własne życzenie sobie szykowałam. Żyje się raz, a dopóki żyję mam nadzieję. Bo ona jest jedyną prawdziwą magią.
***
Gdy wstałam było koło dziesiątej. Wygoniłam Fatum na taras nad mym mieszkaniem i rzuciłam jej kawałek mięsa do zjedzenia. Usiadłam na kuchennym parapecie i zaczęłam zastanawiać się, co przygotować na wizytę Liona. W końcu zadecydowałam o zrobieniu spaghetti z sosem mojej roboty. Na deser postanowiłam podać upieczoną przeze mnie szarlotkę z lodami. Wyszłam do sklepu po niezbędne składniki, a gdy wróciłam i byłam na półmetku przygotowań była pierwsza. Spaghetti było gotowe, a ciasto na szarlotkę wykładałam kawałkami jabłek. Przykryłam je podłużnymi paskami ciasta i odstawiłam na bok. Poszłam do garderoby. Wyciągnęłam z szafy malą czarną z lekko prześwitującymi wstawkami po bokach, koronkową bieliznę i czarne szpilki. Przeszłam do łazienki, gdzie przebrałam się w wybranie ubrania, lekko zakręciłam włosy przy pomocy lokówki i zrobiłam sobie lekki makijaż. Założyłam szpilki i przeszłam do kuchni. Włożyłam szarlotkę do rozgrzanego już piekarnika i zaczęłam nakrywać do stołu. Akurat gdy wszystko było gotowe zjawił się Lion. Z uśmiechem poszłam mu otworzyć.
-Wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek.-powiedział, gdy tylko otworzyłam drzwi. Stał ze wzrokiem wbitym w buty, a w rękach trzymał pluszowego misia i  bukiet róż. W końcu podniósł wzrok na mnie. Otaksował mnie z lekkim uśmiechem. Ja także się uśmiechnęłam. Wpuściłam go do środka, zamknęłam drzwi i odwróciłam się do niego.
-Dziękuję.-powiedziałam przyjmując od niego prezenty i całując go delikatnie w policzek. Odłożyłam misia na szafkę w przedpokoju, zaprowadziłam Liona do jadalni połączonej z salonem, a z drugiej strony z kuchnią i poszłam wstawić kwiaty do wazonu. Gdy to zrobiłam zabrałam ze stołu talerze i poszlam z nimi do kuchni, gdzie nałożyłam na nie makaron i sos. Posypałam to jeszcze startym serem i zaniosłam na stół. Nalałam jeszcze nam obojgu po lampce wina i usiadłam na mym miejscu.
-Smacznego.-powiedziałam i przystąpiłam do konsumpcji.
-Było pyszne.-stwierdził mój gość, gdy skończyliśmy. Skłoniłam się lekko i zaczęłam sprzątać ze stołu. Lion chciał mi pomóc, jednak kazałam mu siedzieć na miejscu. Wsadziłam brudne talerze i sztućce do zmywarki, wyjęłam z szafki talerzyki deserowe i widelczyki do ciasta. Wyjęłam z piecyka gotową już szarlotkę, wyłożyłam na talerzyki duże kawałki, a obok nich po dużej kulce lodów waniliowych i śmietankowych. Wzięłam deser i postawiłam go przede mną i przed Lionem. Usiadłam i zaczęłam jeść.
-Wspaniałe. Na prawdę świetne.-powiedział Lionell gdy skończyliśmy. Uśmiechnęłam się szeroko, zebrałam talerzyki, zaniosłam je do kuchni i włożyłam do zmywarki. Stanęłam w przejściu do jadalni.
-Mam nadzieję że pozwolisz mi na chwilę zniknąć?-spytałam.
-Oczywiście. Bylebyś szybko wróciła.-odparł mój gość z uśmiechem. Przeszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro, po raz kolejny upewniając się w myślach  czy to aby dobra decyzja. Odetchnęłam głęboko i zamknęłam oczy.
Wróciłam szybko, bardzo szybko. W prawej ręce trzymałam zdjętą sukienkę. W tej chwili miałam na sobie już tylko koronkową bieliznę i szpilki.
-Lion...-zawolała stając w przejściu do jadalni. Jego oczy zwróciły się na mnie. Gdy nasze spojrzenia się spotkały oboje wiedzieliśmy, że chcemy tego samego. Upuściłam sukienkę na podłogę i podeszłam do niego. Stanęłam za nim i położyłam mu dłonie na ramionach. Nachyliłam się i szepnęłam-Pójdziesz ze mną...?
Lion? C": Tak, tak, najbliżej jest stół xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz