sobota, 14 lutego 2015

Od Lion'a cd Olivii

Ta dziewczyna była niesamowicie upartą osóbką, która nie chciała dać sobie pomóc, pomimo dokładanych przezemnie starań Olivia nadal była roztrzęsiona. Domyślałem się co czuła, na pewno nie było to dla niej łatwe. Wiem jak długo dochodziła do siebie Leah po tym wszystkim, a jeszcze nie do końca wydobrzała. Choć ciągle mówi mi, że jest dobrze, że daje sobie świetnie radę to ja doskonale wiem, iż tak nie jest. Dałbym sobie rękę uciąć, że z niebieskowłosą jest podobnie. Same gnoje na tym świecie.
Nie mogłem pozwolić jej, żeby sobie poszła, bo co jak znów ją znajdzie? Ty, razem nie miał z tym chyba większego problemu więc czemu miałby go mieć teraz?
Nie chcę nawet myśleć co on mogłby jej zrobić.
Oliwia straszliwie nalegała abym ją zostawił i dał jej spokój, ale czy do niej nie może wreszcie dotrzeć, iż tego tak nie zostawię?
Kiedy chciała wyjść złapałem ją za rękę. Słowo daję nie sądziłem, iż późniejsze zdarzenia mogą mieć w ogóle miejsce. Całowaliśmy się namiętnie, wyglądało to zupełnie inaczej niż w lokalu. ponieważ oboje robiliśmy to dobrowolnie z nie przymuszonej woli.
Jej gorące usta niesamowicie mnie rozpalały, a przyśpieszony oddech jeszcze bardziej nakręcał. Wplotłem palce w jej aksamitne włosy i zatraciłem się w pocałunku. Mało brakło a puściłbym wszystkie hamulce, a wówczas dziewczyna po przejściach raczej nie chciałaby mnie znać.
W jednej chwili się od niej oderwałem i przeczesałem nerwowo włosy. Nie było to dla mnie łatwe, ale formalności są nieco ważniejsze niż pożądanie. Kiedy ochłonąłem, uniosłem wzrok i napotkałem jej zakłopotane, może nawet odrobinę zawiedzione spojrzenie. Miałem wówczas ochotę chrzanić wszystko i ponownie skupić całą moją uwagę na niej.
- Trzymaj się odemnie z daleka. - mruknąłem. Olivia w odpowiedzi uniosła ze zdumieniem brwi. - Nie jestem facetem dla Ciebie.
- Ah, tak.? -oburzyła się. - To Ty mnie tu zatrzymałeś.
- Nic nie rozumiesz... - westchnąłem. Nie chcę Cię po prostu kobieto skrzywdzić, czy to tak trudno pojąć ?
- To Ty nic nie rozumiesz! - warknęła, a jej oczy się zaszkliły. - I to ja lepiej wiem co jest dla mnie odpowiednie a co nie !
- Olivia - złapałem ją za rekę, a ona chciała mi się wyrwać. Przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem. - Ciii...
Pogłaskałem ją delikatnie po głowie, a kiedy się już uspokoiła potargałem jej włosy, żeby puścić tamtą sprawę w zapomnienie. Oczywiście, tak jak się spodziewałem ona zrobiła to samo i tak zaczęliśmy się przedrzeźniać. A to ona mnie sturchnęła łokciem, a to ja ją. Gorzej niż małe dzieci.
Po godzinie naszych wygłupów zadzwonił Jason, że jest jakaś sprawa do załatwienia i mam zjawić się za trzydzieści minut. Nie chciał wyjaśnic o co chodzi, a więc ja nie nalegałem. Cóż, jak mus to mus.
- Będę musiał się zbierać. - oznajmiłem.
- Czemu?
- Problem w tym, że nie wiem... - lekko się skrzywiłem. - Który dziś mamy?
- 13 lutego. - rzuciła zerkając na kalendarz. - Jutro Walentynki. - uśmiechnęła się ciepło.
- To jest to święto "zakochanych" ?
- Jak to, nie wiesz? - zdumiła się.
- Nie obchodzę takich rzeczy. Kwiaty, róże i serduszka nie w mojej bajce i nie dla mojej księżniczki. - wstałem i lekko się przyciągnąłem, po czym odprowadziłem ją do domu upewniając się 500 razy czy na pewno wszystko dobrze.
***
Wieczorem po naszej zmianie dziewczyna zaproponowała bym do niej jutro wpadł, cóż odmówić nie mogłem za bardzo ją lubiłem, jednak postanowiłem utrzymać większy dystans niż poprzednio... Po powrocie do domu zupełnie nie widziałem co powinienem zrobić... Skoro jutro to święto...
Nie spałem pół nocy rozmyślając nad tym wszystkim.
Nazajutrz ubrałem się w jakieś czyste jeansy i jakąś ładną koszulkę po czym udałem się na spacer po kwiaciarniach szukając czegoś wyjątkowego.
Nim się obejrzałem była 14, a więc szybkim krokiem udałem się do dziewczyny z drobnym upominkiem.
- Wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek ? - powiedziałem szczerze kiedy tylko pojawiła się w drzwiach. Nie wiem jakie składa się życzenia...

< Olivia? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz