Mnie także zdziwiło podejście chłopaka do całej sprawy. Przeciętny,
głupi nastolatek już dawno by się trząsł i dostawał padaczki... Mimo
tego hardo panowie policjanci wprowadzili go do radiowozu i zawieźli na
komisariat. Mi się nie śpieszyło. Pobyt w szarych czterech ścianach ponurego
komisariatu młodzieńcowi nie zaszkodzi, może do niego dojdzie o co
chodzi i zacznie z nami kontaktować. Oparłam się o motor, poprzednio
kupując kawę karmelową i patrzyłam gdzieś za bramę akademii. Popijając
łyk po łyku gorącego napoju sądziłam, że wrócą mi siły, ale mój organizm
coraz bardziej dawał znać, że jest bardzo, ale to bardzo niewyspany. Po
krótkiej chwili, która wydawała się wiecznością przymknęłam oczy. Na
szczęście wychodzący z akademii Oskar mnie zaczepił i wyrwał z stanu
pół-uśpienia.
-Nie jedziesz? - zapytał kierując się do swojego auta.
-Zaraz,
zaraz. - powiedziałam podnosząc kubek z kawą. Chłopak wszedł do skody i
zaczął cofać. Moje powieki znowu stały się ciężkie, a aktualna pozycja
wydawała się idealna do spania. Byłam na skraju, aż nagle kubek wyleciał
mi z dłoni, a jego zawartość poplamiła moje dłonie i nogawki. Gorąca
kawa podrażniła skórę, a nagle wyrwany z zasypiania mózg kazał mi
odskoczyć, co spowodowało, że motor runął na ziemię. Przeraziłam się i
cofnęłam o krok. Ukucnęłam i załamana myślałam, co zrobić dalej ze sobą.
W takim stanie nie potrafiłam odpowiednio kojarzyć faktów, a nawet
prowadzić pojazdu. Morgan podszedł do mnie, a za nim Oskar.
Oskarze? Cóż teraz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz