poniedziałek, 26 stycznia 2015

Od Nivana C.D Joshua

- Nie dziękuję, ogień mi wystarczy...
- Ogień?
- Władam nim. Raz się taki płomyczkiem prz*jebie w nóżki i spierdalając.
- Czyli nie musisz się lać...
- Z moim ciałem? Prędzej po uderzeniu ja złamię rękę niż kogoś coś zaboli...- zaśmiałem się.- Robi się późno...
- Dziś śpisz u siebie?
- Nie będę Ci du.py zawracał...- uśmiechnąłem się.- Trzecia noc z rzędu? John się zacznie niepokoić...
- John?
- Mój kochanek...- przeciągnąłem się i wstałem. Podszedłem do krzesła na którym wisiała moja skórzana kurtka. Założyłem ją. Poszedłem do przedpokoju, a za mną chłopak. Wskoczyłem w glany i kilka razy zastukałem nimi o ziemię.- A poza tym one zawsze mnie ratują... raz kopnę i gotowe...- mruczałem patrząc na buty.- Dobra, to... pa...- spojrzałem do niego, lekko się uśmiechnąłem i wyszedłem machając dłonią.
- Pa...- usłyszałem z tyłu. Poszedłem do domu i rzuciłem się na łóżko przeskakując przez pudła i skarpetki, które były wszędzie.

Joshua?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz