piątek, 30 stycznia 2015

Od Johna C.D Vanessy

Spojrzałem na Vanessę.
- Nie musisz przepraszać. - powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
Młoda odwzajemniła gest, a ja wstałem z ławki.
- Gdzie idziesz?
- Do domu. - odparłem.
Wstała od razu po mnie. Trochę mnie to zmartwiło, że tak się wprowadziła od tak. Znaczy mi to nie przeszkadza, ale co rodzice na to? Będą problemy z nimi.
*
Doszliśmy do domu, otworzyłem drzwi, o dziwo były otwarte. W środku siedział Nivan, a tuż obok niego siedzieli moi i Vanessy rodzice. Piękne, po prostu k*rwa pięknie. Spojrzałem na chłopaka. Wstał i podszedł do mnie.
- John, Vanessa musimy porozmawiać. - powiedział stanowczym głosem ojciec.
- Lepiej żebyś poszedł do mojej sypialni. - mruknąłem do ucha Nivan'a.
On z uśmiechem na twarzy tam poszedł. Została nasza czwórka, czyli matka, ojciec, ja i Vanessa.
- Czego chcecie? - spytałem obojętnym głosem.
- Przyjechaliśmy po twoją siostrę. - powiedziała matka.
Uniosłem jedną brew do góry i się kpiąco zaśmiałem. Pokręciłem głową.
- Robisz z siebie taką idiot.kę czy naprawdę nią jesteś? - spytałem.
Od razu ten jej wrogi wzrok na sobie. Jakoś nie zrobiło to na mnie najmniejszego wrażenia. W końcu mam już ją gdzieś. Nie może mi nic gadać, bo jestem dorosły.
- Vanessa zostaje u mnie. - powiedziałem.
Ojciec poderwał się z kanapy. Spojrzałem na niego obojętnym wzrokiem.
- Odezwał się kochający braciszek? - spytał obojętnym głosem.
- Odezwał się ojciec alkoholik, który chodzi na dzi*ki wieczorami, kiedy myśli że wszyscy śpią. - odparłem z uśmiechem na mordzie.
Usłyszałem cichy śmiech Nivan'a. Czyli ogląda coś w moim telefonie, tak znowu mi go zabrał albo podsłuchuje naszej rozmowy. Wywróciłem oczami a na moje usta wszedł niewinny uśmieszek.
- Lepiej bym ją wychował niż ty sam swoje dzieci, chociaż dla mnie to ty ojcem nie jesteś. - powiedziałem.
Patrzył na mnie, jego oczy wyglądały jakby zaraz miały wypaść. Zaśmiałem się w duchu. Aaron wiedział jaki jest ojciec i Aleksa też. Może Van też? Dobra nie wiem. Nie czas na przemyślenia.
- Ona ku*wa zostaje ze mną, nie jedzie do "domu" - zrobiłem w powietrzu cudzysłów i mówiłem dalej. - Więc się lepiej zamknij i wypieprzaj stąd razem z matką - z każdą chwilą czułem jak ciśnienie mi rośnie i unosiłem coraz bardziej swój ton.
Wziąłem głęboki wdech.
- Teraz decyzja należy do Ciebie Van. Zostajesz czy wolisz z nimi jechać? - spytałem.

Vanessa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz