niedziela, 25 stycznia 2015

Od Lionella C.D Olivii

Ku mojemu zaskoczeniu w pracy pojawiłem się punktualnie, ba a nawet chwilkę przed czasem. Ale spokojnie, sam sobie obiecałem poprawę więcej nie zrobię takiego wybryku. To pracodawca powinien czekać na pracownika, a niee pracownik na pracodawcę. Dziewczyna, którą poznałem rano również pojawiła się punktualnie, ale zdawało się że nie miała humoru.
Poszedłem za nią, a ona pokazała mi uniform, który musiałem na siebie założyć. Chryste... co za totalne bezguście to szyło. Idzie się porzygać od samego patrzenia.
- To ją jakieś jaja, prawda? - mruknąłem.
- Nie. Ubieraj się bo dokładnie za minutę rozpoczyna się nasza zmiana. - przewróciła oczyma.
- Nie ma mowy żebym to coś ubrał.
- Takie są tu zasady, przeczytałeś w ogóle papiery, które dał Ci szef? - posłała mi pytające spojrzenie.
- Ale po co ? - uśmiechnąłem sie sarkastycznie.
- A wiesz w ogóle ile będziesz zarabiać?
- Jeszcze nie. - wzruszyłem obojętnie ramionami i zdjąłem swoją koszulkę.  Poklepałem się po klacie niczym Tarzan i zaśmiałem się widząc jej spojrzenie przepełnione politowaniem. Olivia będąc pod presją czasu również przebrała się przy mnie, a ja mając taką wspaniałą okazję nie spuszczałem jej walorów ze wzroku.
- Nie śpiesz się tak. - oznajmiłem.
- Wal się dupku. - warknęła i wygładziła swoją już niestety założoną bluzkę.
Zaśmiałem się i razem z koleżanką wzięliśmy się do roboty. Znaczy Olivia głównie pracowała bo ja nie zbyt wiedziałem co, gdzie i jak. W sumie kiedy mi wszystko tłumaczyła wpuszczałem to jednym uchem, a drugim natychmiast mi to uciekało.
- Lion, czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Lionell. - poprawiłem.- Jasne.
- To podasz mi do cholery wreszcie ten cukier. Proszę Cię o to trzeci raz.
- Uhhh... a gdzie stoi?
- A idź ty do diabła. - załamała ręce z bezsilności i sama sięgnęła po to czego potrzebowała. - W takim razie Ty roznosisz napoje, a ja je przygotowuje.
- No niech Ci będzie - przystałem na jej propozycje, ponieważ nie miałem siły się kłócić- Ale jak pomieszam zamówienia to nie moja wina. - ostrzegłem.
- TO SIĘ WRESZCIE SKUP. - puściły jej nerwy, a ja tylko się zaśmiałem.
Jakoś zebrałem się w sobie i sprawnie roznosiłem zamówienia. Tu przeskoczyłem przez stół, tam przez krzesło, wszystko płynnie i na jednej nóżce, co bardzo się podobało klientom lokalu. Nigdy bym nie powiedział, że praca kaskadera może być przydatna w takich miejscach.  Ja się bawię w najlepsze, a oni wgapiają się jak w obrazek... haha no błagam.
Dwie godziny od rozpoczęcia naszej zmiany mieliśmy dziesięć minut przerwy, więc oboje udaliśmy się na zaplecze.
- Nieźle fikasz. - przyznała, a ja patrząc na nią nie wiem co we mnie wstąpiło, bo w jednej chwili stałem naprzeciw niej.
- Uznam to za komplement. - wymruczałem i oparłem ręce o ścianę uniemożliwiając jej wyminięcie mnie. Zbliżyłem się do dziewczyny i nawet nie spostrzegłem kiedy ale ją pocałowałem. Uhh...no to zaraz dostanę przygotowałem się na cios, żebym go nie odczuł

Olivia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz