poniedziałek, 26 stycznia 2015

Od Olivii CD Lionell'a

Nie powiem, zaskoczył mnie. Bardzo. Napięłam mięśnie szykując się do zadania ciosu. Ale powstrzymałam się. Oderwałam się od niego. Chłopak trzymał ręce na mojej talii. Po chwili zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
-Ładnie pachniesz, moja księżniczko.-wymruczał.
-Wiesz... Powinieneś się cieszyć, że nie leżysz  tu gdzieś ze skręconym karkiem. Zaraz ktoś by cię znalazł, a ja miałabym kłopoty...-szepnęłam.-Poza tym nie jestem twoja.-teraz już warknęłam.
-Tak? Czyja więc jesteś?-spytał, a na jego twarzy igrał irytujący pół-uśmiech. Odwróciłam wzrok, a moje rysy twarzy stwardniały. Lionell zaśmiał się cicho.
-Wiem, że mogłabyś więcej...-wymruczał. Teraz to ja się zaśmiałam, ale dosyć głośno. Uwolniłam się z jego objęć.
-Nie wiesz. Nic o mnie nie wiesz.-rzuciłam i wyszłam z zaplecza.
***
Po skończeniu zmiany przebrałam się szybko w moje ubrania, założyłam kurtkę i wyszłam. Szłam chodnikiem, ale w końcu postanowiłam iść skrótem przez park. Słuchałam muzyki na słuchawkach, ale czułam, że ktoś za mną idzie. Myślałam, że to Lion. Szybkim ruchem wyjęłam słuchawki z uszu i schowałam do kieszeni.
-Dobry wieczór, księżniczko.-usłyszałam.
- Lion?- rzuciłam. Sięgnęłam po nóż rzutkowy schowany za paskiem.
-Nie, ale jeśli chcesz, ja też mogę być lwem.-mężczyzna podszedł do mnie i najwyraźniej telekinezą, lub inną taką mocą wytrącił mi nóż z ręki. Podchodził do mnie coraz bliżej, a ja napięłam mięśnie. Gdy był dostatecznie blisko zadałam mu parę ciosów. Przewrócił się na plecy. Chciałam uciec, ale on był szybszy. Podniósł się, dogonił mnie i złapał. Podprowadził mnie do muru  i przycisnął do niego.
-Ty szmato... Myślałaś, że mi uciekniesz? Znowu? Nie wtedy, to teraz. Długi trzeba spłacać-zaśmiał się nerwowo. Rozpiął moją kurtkę, a potem zaczął rozpinać koszulę.
-To nie mój dług.-powiedziałam cicho. Przez głowę przeleciał mi tabun wspomnień. Stałam tam jak sparaliżowana i nawet nie próbowałam się bronić. Wiedziałam, że nie mogę zmienić jego uczuć, ponieważ mężczyzna był odporny na kontrolę umtsłu. Poczułam wilgotny dotyk języka tamtego mężczyzny na mojej szyi. Zrobiło mi się nie dobrze.
-Ale on obiecał mi Ciebie.-usłyszałam.-Tylko piśnij, a cię zgwałce. Może jedak się dogadamy...-dodał kończąc rozpinać moją koszulę. Odrzucił ją na bok, gdzieś w krzaki. Zapewne koło kurtki. Oparł mnie o mur i zaczął całować mnie po szyi. Odchyliłam głowę do tyłu, a z moich oczu pociekły łzy. Wtedy usłyszałam szybkie kroki.
-Zostaw ją sk#rwielu!-to był Lion. Widziałam jego blond włosy i poznałam jego głos. Dopadł do mężczyzny, który stał przy mnie, odwlekł go ode mnie i przycisnął do muru. Osunęłam się na ziemię opierając się plecami o ściankę. Przez chwilę Lionell wyglądał, jakby chciał przegryźć mu tchawicę własnymi zębami. Wyprowadził mu parę potężnych ciosów, a na koniec dołożył facetowi w mostek. Napastnik osunął się na ziemię, a Lion splunął na niego.
-Co za ścierwo...-warknął i podszedł do mnie.
-Olivia...-usłyszałam jego miękki szept.-Wszystko dobrze?-spytał. Schowałam twarz w dłoniach i spróbowałam opanować łzy. Po omacku sięgnęłam po moje ubrania. Natrafiłam na koszulę. Wstałam i założyłam ją. Nawet nie zapinałam guzików, jeśli Lion chce, niech patrzy. Nie robi mi to w tej chwili żadnej różnicy. Czułam pustkę. I wstyd. Znalazłam kurtkę, założyłam ją i zapięłam na zamek.
-Olivia...
-Zostaw mnie.-rzuciłam i ruszyłam chwiejnie.
-Dlaczego on mówił o jakimś długu?-spytał. Wszystko działo się tak szybko, więc pewnie zanim zdążył dobiec, lub zrozumieć, co się dzieje wszystko usłyszał. Ale to nie upoważniało mnie do opowiedzenia mu o moim życiu. Szłam dalej nie odwracając się.
-Olivia! Daj sobie pomóc!
-Nie pomożesz mi. Nie możesz nic zrobić.-powiedziałam na chwilę odwracając się do niego.-Dobranoc, Lionell. Miłych snów.-rzuciłam i ruszyłam przed siebie. Nie dbam o to, czy będzie mnie gonić, czy nie, moje życie, to nie jego sprawa.
Lion?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz