czwartek, 22 stycznia 2015

Od Oskara C.D Clementine

Spokojnie wyjeżdżałem autem, gdy nagle usłyszałem łomot. Nie był za głośny, ale cichy też nie był. Spojrzałem w tamtą stronę. I co widzę? Przewrócony motor i siedzącą w kucki Clementine, trzymającą się za głowę. Zatrzymałem i wysiadłem z auta. Był już przy niej lis, którego lekko odsunąłem na bok i przysiadłem obok dziewczyny.
- Clementine, co jest? Źle się czujesz? Coś się stało? - zasypałem ją serią pytań. Otworzyła oczy i popatrzyła na mnie.
- Nie, wszystko dobrze, tylko jestem trochę zmęczona. Zaraz mi przejdzie. - kiwała się w przód i w tył, a raczej chwiała.
- Trochę? W takim stanie jesteś do niczego, co ty robisz po nocach? - Pokręciłem głową i wziąłem Clementine na ręce.
- Chwila...Co ty robisz? - spytała nieco zdezorientowana.
- Chyba nie myślisz chyba, że cię tu zostawię.
- A co z moim motorem?
- Coś wymyślę. - położyłem ją na tylnym siedzeniu auta i już zamknąłem drzwi, gdy zobaczyłem jej lisa, nazywał się chyba...Morgan. Patrzył na mnie swoimi zielonymi oczkami, opierając się jedną łapką o koło i kierując pyszczek raz w stronę drzwi, a raz w moją. Ponownie otworzyłem drzwi i wpuściłem zwierzątko do środka. Wskoczył na siedzenie, a raczej na nogi dziewczyny, która już spała, chyba. Ponownie zamknąłem drzwi, po czym ruszyłem w kierunku detektywów, których spotkałem rano. O ile się nie mylę, musi być przynajmniej jeden z wydziału Clem.
- Przepraszam, czy jest tu ktoś z wydziału Clementine Hutchison? - zapytałem. Ich rozmowy na chwilę umilkły.
- Tak. - okazało się, że to Jacob. Nie zauważyłem  go wcześniej. Odeszliśmy na bok i wyjaśniłem mu, o co chodzi. Clementine będzie miała do odebrania motor.

Clem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz