Poranne wstawanie dzisiaj nie było tak nieprzyjemne jak zazwyczaj.
Spokojnie, godzina 6:30 zwlekłam się z łóżka i popijając poranną kawę
obejrzałam wiadomości. Oczywiście sprawa Collins'a nie została
odpowiednio zatuszowana i w moim starym pudle aż trzeszczało o tym całym
zabójstwie. Było nawet kilka ujęć naszego wydziału, niesamowite jak te
gnidy wszędzie się dostaną... Kiedy wybiła 7 ubrałam bluzę i jakieś
jeansy, dałam Morgan'owi jeść i poszłam ogarnąć się w łazience. O 7:30
wyruszyłam w stronę komisariatu, niestety na pieszo. O 8 byłam na
miejscu i natychmiast wparowałam do mojego biura żeby zostawić
niepotrzebne rzeczy. Wtedy właśnie wpadł Jacob.
-Miałaś odebrać motor!
-Oh,
zapomniałam... Przepraszam. Masz tu piątaka, kup sobie coś, jesteś
strasznie zdenerwowany. - odparłam i rzuciłam w stronę chłopaka monetą.
Ten ją złapał i oburzony wyszedł z pokoju.
-Nie zapomniałaś... -
dodał już poza pomieszczeniem. Uśmiechnęłam się do siebie, a kiedy
skończyłam już po raz 24 czytanie akt wszedł Oskar.
-Hej. - powiedział i podał mi rękę, odwzajemniłam gest.
-Idziemy do naszego rzezimieszka? Jego kolega też już u nas jest.
-Dobrze.
- ruszyliśmy po schodach w dół i do pokoju przesłuchań, gdzie siedział
chłopak przykuty do stołu. Jak ja lubiłam przesłuchania, tak bardzo
można było się wtedy wyżyć...
-Dobra, powiedz o której dokładnie
zarżnąłeś tego faceta... Jak on miał? - zaczęłam, chłopak milczał. -
Landresco... Ah, tak. Szkoda, że wypruł flaki twojej siostrze. Na
marmurowym ołtarzyku... Ahhhh... Zasługiwała na to? A co ważniejsze, czy
Landresco zasługiwał na bycie zabitym? - chłopak przykrył twarz dłońmi
po czym potarł włosy. - Pewnie siedzi u Lucka, przecież dawał mu
ofiarę... Wspaniale. Niezły wątek na film. Tylko jak wyglądała twoja
siostra? Trzeba dobrać aktorkę... Piękne, długie, jasne włosy... Jest
łapana w okrutny sposób przez obrzydliwych typów w ciemnym zaułku i
przytwierdzana do ołtarzu w ich siedzibie. Biedna, bezbronna młoda i
piękna kobieta... Ma rodzinę i plany na wspaniałą przyszłość. Ale nie...
Rytuał się zaczyna, po pewnym czasie krzyki wypełniają ciemną salę.
Dziewczyna po każdym ciosie kapłana zaczyna coraz mocniej krwawić...
Jej włosy z jasnych i pięknych stają się czerwone, wręcz bordowe. Ludzie
w kapturach dookoła zaczynają coraz głośniej wymawiać słowa szatańskiej
modlitwy... - po policzkach chłopaka zaczęły spływać łzy, ręce mu się
trzęsły a wcześniej spokojne nogi uderzały rytmicznie w podłogę, mimo
tego nie przestawałam - Kropla po kropli, czerwony płyn farbuje białą
szatę... Ostatnie, ciche krzyki rozpaczy i ostatnie słowa modlitwy...
Życie dziewczyny ucieka do swojego teraźniejszego pana, Lucyfera.
Koniec. Zmasakrowane ciało zostaje spalone. Rytuał się udał. Ale czy ty
się z tym pogodzisz? - chłopak szarpnął się i starał uwolnić, jednak
Oskar natychmiast zareagował.
(Oskarze? Małe suprise for you ;3 )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz