niedziela, 25 stycznia 2015

Od Clementine, C.D Oskara

Poranne wstawanie dzisiaj nie było tak nieprzyjemne jak zazwyczaj. Spokojnie, godzina 6:30 zwlekłam się z łóżka i popijając poranną kawę obejrzałam wiadomości. Oczywiście sprawa Collins'a nie została odpowiednio zatuszowana i w moim starym pudle aż trzeszczało o tym całym zabójstwie. Było nawet kilka ujęć naszego wydziału, niesamowite jak te gnidy wszędzie się dostaną... Kiedy wybiła 7 ubrałam bluzę i jakieś jeansy, dałam Morgan'owi jeść i poszłam ogarnąć się w łazience. O 7:30 wyruszyłam w stronę komisariatu, niestety na pieszo. O 8 byłam na miejscu i natychmiast wparowałam do mojego biura żeby zostawić niepotrzebne rzeczy. Wtedy właśnie wpadł Jacob.
-Miałaś odebrać motor!
-Oh, zapomniałam... Przepraszam. Masz tu piątaka, kup sobie coś, jesteś strasznie zdenerwowany. - odparłam i rzuciłam w stronę chłopaka monetą. Ten ją złapał i oburzony wyszedł z pokoju.
-Nie zapomniałaś... - dodał już poza pomieszczeniem. Uśmiechnęłam się do siebie, a kiedy skończyłam już po raz 24 czytanie akt wszedł Oskar.
-Hej. - powiedział i podał mi rękę, odwzajemniłam gest.
-Idziemy do naszego rzezimieszka? Jego kolega też już u nas jest.
-Dobrze. - ruszyliśmy po schodach w dół i do pokoju przesłuchań, gdzie siedział chłopak przykuty do stołu. Jak ja lubiłam przesłuchania, tak bardzo można było się wtedy wyżyć...
-Dobra, powiedz o której dokładnie zarżnąłeś tego faceta... Jak on miał? - zaczęłam, chłopak milczał. - Landresco... Ah, tak. Szkoda, że wypruł flaki twojej siostrze. Na marmurowym ołtarzyku... Ahhhh... Zasługiwała na to? A co ważniejsze, czy Landresco zasługiwał na bycie zabitym? - chłopak przykrył twarz dłońmi po czym potarł włosy. - Pewnie siedzi u Lucka, przecież dawał mu ofiarę... Wspaniale. Niezły wątek na film. Tylko jak wyglądała twoja siostra? Trzeba dobrać aktorkę... Piękne, długie, jasne włosy... Jest łapana w okrutny sposób przez obrzydliwych typów w ciemnym zaułku i przytwierdzana do ołtarzu w ich siedzibie. Biedna, bezbronna młoda i piękna kobieta... Ma rodzinę i plany na wspaniałą przyszłość. Ale nie... Rytuał się zaczyna, po pewnym czasie krzyki wypełniają ciemną salę. Dziewczyna po każdym ciosie kapłana zaczyna coraz mocniej krwawić...  Jej włosy z jasnych i pięknych stają się czerwone, wręcz bordowe. Ludzie w kapturach dookoła zaczynają coraz głośniej wymawiać słowa szatańskiej modlitwy... - po policzkach chłopaka zaczęły spływać łzy, ręce mu się trzęsły a wcześniej spokojne nogi uderzały rytmicznie w podłogę, mimo tego nie przestawałam - Kropla po kropli, czerwony płyn farbuje białą szatę... Ostatnie, ciche krzyki rozpaczy i ostatnie słowa modlitwy... Życie dziewczyny ucieka do swojego teraźniejszego pana, Lucyfera. Koniec. Zmasakrowane ciało zostaje spalone. Rytuał się udał. Ale czy ty się z tym pogodzisz? - chłopak szarpnął się i starał uwolnić, jednak Oskar natychmiast zareagował.
(Oskarze? Małe suprise for you ;3 )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz