piątek, 30 stycznia 2015

Od Vanessy C.D Johna

- Ona jedzie z nami!- warknął ojciec.- Nie zostawie mojej córki z kimś kto co drugie słowo wy.kurwia i dodatkowo jest striptizerem w klubach nocnych!
- Skąd ty...- John był zdziwiony. Ale nie tak jak ja. Odsunęłam się od niego.
- A dodatkowo jest gejem...
- Nie jestem gejem...- warknął zaciskając pięści.
- A kto tu niby przed chwilą był?! Twój przydupas!
- Zamknij się i wypie.rdalaj z mojego domu do chol.ery jasnej!
- Vanessa jedziesz z nami czy zostajesz z tym... z tym czymś!- zabolało mnie... to było obrażenie John'a. Cofnęłam się i zamknęłam oczy, ale po chwili podeszłam do rodziców...- Chociaż jedna mądra...- ojciec był ucieszony, odwróciłam głowę i spojrzałam na John'a. Patrzył na mnie zawiedziony. Ponownie przeniosłam wzrok na ojca.
- Nienawidzę Cię gnoju...- powiedziałam jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. Usłyszałam świst wciąganego powietrza, a po chwili poczułam pieczenie i ból policzka. Wylądowałam na podłodze.
- Ty mała gówniaro!- wrzasnął, a ja złapałam się za uderzoną część twarzy.
- Van!- John przy mnie ukucnął i dotknął mojego, czerwonego zapewne, policzka.
- Boże, jak możesz bić nasze dziecko!- matka mówiła uniesionym głosem.
- Zjeżdżaj głupie ptaszysko!- ojciec zaczął odganiać Fiammę, który go dziobał i nagle jego też uderzył. Biedny ptak walnął o ścianę i spadł na podłogę.
- Fiamma!- pisnęłam i skoczyłam do ptaka. Wzięłam go na ręce i wybiegłam z pokoju. John i rodzice kłócili się, słyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Założyłam buty i podeszłam do wyjściowych drzwi.
- Van?- usłyszałam z tyłu głos Nivan'a. Spojrzałam na niego zapłakana.- Vani...
- Oni wszyscy są idiotami...
- Nie mów, że...
- Uciekam... nie zatrzymacie mnie...
- Van!- Nivan krzyknął, ale ja byłam już na dworze i biegłam przed siebie. Czułam w oczach łzy. Fiamma krwawił. Ja też, ale w środku. Skrzywdził mnie i mojego najlepszego przyjaciela... przed siebie, jak najdalej, uciekaj...

John?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz