piątek, 30 stycznia 2015

Od Marcella C.D Vanitasa

Siedział tam i siedział. Myślał,że nie zauważyłem, iż zostawił mnie a potem poszedł sobie do łazienki. Leżałem jak głupi, myśląc, że wróci. No i na marne, ponieważ nie wrócił. Jęknąłem samdo siebie, niezadowolony z tego, że muszę opuszczać moje ciepłe miejsce. Wychodząc z pokoju już miałem na twarzy wymalowany pełen pożądania uśmieszek. Szedłem powoli coraz bardziej zbliżając się do łazienki, mój uśmieszek poszerzał się z każdą sekundą. Oparłem się o drzwi i zapukałem bardzo łagodnie.
- Vanitas co ty tam robisz?- zapytałem a raczej jęknąłem przez drzwi. Nie usłyszałem odpowiedzi.
- Jeżeli robisz sobie dobrze to przestań, bo ja tu od tego jestem - zamruczałem ocierając dłonią o powierzchnię drzwi - Otwórz -zamruczałem nieco bardziej pociągająco, znów cisza. Głucha, okropna cisza. Najgorsze co mogło być.
- To w takim razie wchodzę, ale jak zobaczę cię jakiegoś roznegliżowanego - przerwałem i naparłem na drzwi, otworzyłem je i to co od razu zobaczyłem zdziwiło mnie strasznie. Klęknąłem przy nim i podniosłem mu głowę za podbródek.
- Wyglądasz jakbyś wziął jakieś prochy - mruknąłem zatroskany - A wierz mi, ja się znam na rzeczy - nawiązałem do mojego pobytu w szpitalu, ohh jakie to straszne miejsce. Zadrżałem na samą myśl o nim, ale nie przestałem trzymać Vanisha za podbródek. Przekręciłem główkę w prawo, a potem w lewo przyglądając się mu.
- Przecież nic nie zrobiłeś - westchnąłem, zupełnie jakbym wyczytał jego myśli. Tak w ogóle to nie widziałem żadnego ducha ostatnio.. Uśmiechnąłem się do siebie, lecz po chwili znów zmieniłem mą maskę na nieco bardziej zatroskaną.
- Vanitas.. - zacząłem bardzo łagodnym tonem - Spokojnie... Przecież my nic nie zrobiliśmy, normalnie jakbyś się przestraszył. Bez przesady, wiem, że wyglądamjak synalek..- urwałem w połowie zdania i przytuliłem go mocno do siebie. Marczyny instynkt mi się chyba włączył. Hah.

Vanitas?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz