czwartek, 22 stycznia 2015

Od Ethan'a, Cd Oskara

Kucnąłem przy tej górze tłuszczu i podniosłem mu powieki dokładnie oglądając gałkę oczną. Kotek chciał się wyrwać, ale w tym stanie nawet to mu się nie udało.
-Osłabiony, przestraszony. Zmiana ciśnienia... I mamy efekty. Zioła z melisy, i przydałoby się Trikatu. Mam zapas w domu, o więcej musisz się udać do Blancki. - oznajmiłem podnosząc się z ziemi.
-Tri... Trika co?
-Trikatu, kompozycja ziołowa z pieprzu długiego, pieprzu czarnego oraz imbiru. Na osłabienie, kotek stanie na łapy. Myślisz, że leśniczy tylko biega z łukiem po lesie? Zwierzętom czasami też trzeba pomóc, a do tego potrzeba wiedzy.
-Ahaaa... - odpowiedział Oskar drapiąc się po głowie.
-Pogoń kociaka i idziemy do mnie. Z resztą nie zdążycie do granic przed ulewą. - ruszyłem przodem, wraz z Aidenem, a Oskar wlókł się z tyłu. Po jakimś czasie zaczęło kropić, a my przedzieraliśmy się przez krzaki. Kiedy opady zaczęły się nasilać Oskar przeklną pod nosem i krzyknął:
-Daleko jeszcze?!
-Jesteśmy na miejscu. - odpowiedziałem, kiedy zza roślin wyłoniła się polana, a na niej dom z gospodarczymi budynkami.
-Wejdź do środka! - krzyknąłem przez wiatr wskazując na dom. Sam zawlokłem jelenia do odpowiedniego pomieszczenia i umieściłem go na haku. Kiedy wszedłem do domu Oskar stał przemoczony, a Rufus leżał na podłodze. Dziś wyjątkowo wpuściłem wilka do środka, a ten legł przy jeszcze nie rozpalonym kominku. Wyjąłem z schowka suche drewno i wrzuciłem do ceglanego paleniska, wpychając pomiędzy siano. Odpaliłem zapałkę i wrzuciłem ją do środka. Pokój wypełniło jasne, pomarańczowo-czerwone światło, które po chwili przygasło i zaczęło się tlić.
-Zaczekajcie chwilę, pójdę się przebrać. - oznajmiłem i poszedłem do sypialni. Kiedy wróciłem w czystych ubraniach Oskar przeglądał półki z różnymi odznaczeniami, pamiątkami i trofeami. Wyjąłem z kieszeni małe tabletki i wraz z kilkoma innymi ziołami znalezionymi na półce rozgniotłem w półmisku. Wyjąłem czajnik i wlałem do niego wodę, po czym zawiesiłem naczynie na palenisku.
-Nie masz gazu? - zapytał Oskar siedząc na ławce przy stole i przyglądając się mi.
-Miałem... Skończył się miesiąc temu.
-Nie możesz zamówić? - dopytywał nadal zdziwiony chłopak. Uśmiechnąłem się tylko i dorzuciłem drewna do ogniska przyglądając się niesamowitej grze ognia i iskier. nagle z czajnika wydał sie świst, który podrażnił mój zmysł słuchu. Złapałem się za uszy i syknąłem. Natychmiast zdjąłem źródło okropnego dźwięku z ognia i wlałem zagotowaną wodę do półmiska. Kiedy wywar był gotowy wlałem go do miski i podałem kotkowi. Ten chyba nie był za bardzo zadowolony...
-Oskarze, wlej to w niego. Musi być gorące. Weźmie kilka razy w burzę i jego organizm się przyzwyczai. Tylko MUSI to wypić.

Oskarze?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz