sobota, 24 stycznia 2015

Od Clementine, C.D Oskara

Kiedy wylądowałam na tylnich siedzeniach czarnej Skody Oskara zwinęłam się w kulkę i film mi się urwał. Te siedzenia były najwygodniejszym posłaniem na świecie, lepszym niż każde inne królewskie łoże... Nie wiem co się działo, moje zmysły się wyłączyły, mimo iż zazwyczaj czuwają podczas snu. Nie było mnie, Morgana, Oskara, Jacoba... Nie było nikogo. Tylko błogie uczucie odpoczynku. Nie wiem ile spałam, ale miałam wrażenie, że wieczność. Kiedy otworzyłam oczy z lekka się przeraziłam i poderwałam gwałtownie. Zakręciło mi się w głowie, więc podparłam się na rękach. Dalej leżałam w aucie, byłam przykryta kocem a na moim brzuchu spał Morgan, który zaalarmowany nagłym ruchem zastrzygł uszami. Pogładziłam go i rozejrzałam się dookoła. Oskar właśnie zamawiał jedzenie w McDrive. Potarłam oczy dłońmi po czym zaczęłam pleść warkocza. Chłopak obrócił się podając mi kawę.
-Proszę, karmelowa.
-Dzięki. - wzięłam gorący kubek tej wspaniałej ambrozji w dłonie i napiłam się. Zaczęłam szperać po kieszeniach aż znalazłam odpowiednią sumę i włożyłam Oskarowi do kieszeni, kiedy skupił się już na drodze.
-Ile spałam? - zapytałam w końcu kiedy kubek był pusty.
-2,5 godziny. Byłem na komisariacie, w supermarkecie i na poczcie. A, śmiesznie gadasz przez sen. - zrobiłam wielkiego "facepalm'a" i spytałam zdziwiona:
-Co takiego mówiłam?
-Nie ważne - powiedział detektyw z uśmiechem. Wtedy usiadłam jak w aucie się siedzieć powinno zrzucając Morgana z kolan i dokładnie przyjrzałam się ulicy. Piekarnia, sklep zabawkowy, kamienice, nowy dezodorant... Nie, nie, nie! Clem, ULICA! Poranne opady, zmierzch za godzinę, wypadek (przy okazji wina motocyklisty, nie wiem nad czym się zastanawiają), miętowo-cytrynowa pasta do zębów... KU*WA CLEM! Ulica, ulica, ulica... Rembrandt'a.
-Możesz mnie łaskawie nie rozpraszać?! - krzyknęłam oburzona starając się namalować w głowie mapę miasta.
-Czym ja cię rozpraszam?!
-Nową Rexoną i pachnącą pastą do zębów! - i wtedy mi się przypomniało, że kiedy dołączył do naszego wydziału Jacob też mnie drażnił takimi rzeczami. W końcu zmienił pastę na bezzapachową i zaczął używać słabych zapachowo dezodorantów. - Przepraszam, po prostu Jacob już się nauczył, ale przecież ty nie jesteś moim partnerem śledczym... Skręć w prawo, 200 metrów i w lewo. Za światłami skręć w wąską uliczkę i wjedź na główną. Potem po jakiś 300/350 metrach w prawo i na parking za kamienicą. Tam mnie wysadzisz i spokojnie wykręcisz. Jak chcesz to pojedź na skróty przez Last Maley, stamtąd blisko na West Road.  - powiedziałam speszona i oparłam się o szybę.

Oskar?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz