sobota, 24 stycznia 2015

Od Joshua C.D Nivana

Od razu postawiłem wszystko na blat w kuchni. Nivan szybko dorwał się do swoich słodyczy.
- Wisisz mi 50 zeta- odparłem spoglądając na paragon i obliczając cenę jego rzeczy.
- Dobra już ci oddaję...- mruknął i zaraz wrócił z portfelem oddając mi kasę.
Nagle zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawił się znajomy numer. Kayle dzwoniła, ciekawe po co. Nacisnąłem słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha. Wyszedłem na chwilę na taras. Rozmawiałem z nią przez kilka minut i wróciłem.
- Kto to?- spytał Nivan otwierając żelki.
- Siostra. Ma się przeprowadzić do tego miasta- odparłem i przypomniało mi się że nie kupiłem jednej rzeczy- Fuc.k...
- Co?- spytał.
- Nic, zapomniałem jednej rzeczy. Muszę się na chwilę wrócić do sklepu- westchnąłem wrzucając telefon do plecaka i wkładając telefon do kieszeni.
- Czekaj idę z tobą!- podbiegł i zaczął szybko zakładać buty.
Szybko doszliśmy do tamtego marketu i kupiłem to o czym zapomniałem. Wracając rozmawiałem z Nivanem. Zaczęliśmy się śmiać z jakiejś historii. Zmierziłem mu nieco włosy gdy przechodziliśmy obok jakiegoś zaułka w którym stali jacyś goście. Przykucnąłem żeby zawiązać sznurówkę która mi się rozwiązała.
- Widzisz Jake? To jest właśnie przykład gejów których trzeba tępić- powiedział cicho jeden do drugiego, ale i tak usłyszałem.
- Masz jakiś problem kolego?- westchnąłem podnosząc się.
- Tak, ale nie zamierzam się do ciebie zbliżać bo jeszcze mi coś zrobisz- zaśmiał się.
- Po pierwsze nie jestem gejem tylko bi a to różnica. Po drugie jeśli masz coś do mnie to mów to mi a nie gadasz za plecami- zlustrowałem go wzrokiem.
- A dostać chcesz? Nie ważne, bi, gej i tak trzeba tępić tą zarazę- warknął podchodząc i lekko mnie pchnął.
- Odradzałbym ci takich ruchów- odparłem jeszcze w miarę spokojnie. Istniała szansa że może się wycofają.
- Bo co?- spytał i zadał mi cios w brzuch.
Miałem o tyle dobrze że byłem już przyzwyczajony i już tak nie bolało, ale skoro on zaczął to nie dam mu tej satysfakcji. Po chwili rzuciłem się na niego. Gościu leżał przybity do ziemi. Jeden z jego kolegów podbiegł i uderzył mnie czymś metalowym w twarz. Dotknąłem policzka i poczułem ciecz. Wysunąłem dłoń przed twarz. Kurw.a, krew mi leci. Wstałem od tamtego i wyrwałem drugiemu metalową rurkę. Zaczęliśmy się okładać pięściami. Jeden z trzech zaczął lekko popychać Nivana. Wstałem i podbiegając przywaliłem mu z pięści prosto w twarz. Od razu się odsunął. Skończyło się tak, że tamci byli gorzej poobijani niż ja i to o wiele gorzej. Uciekali zwijając się z bólu.
- Wracamy do domu- mruknąłem z lekko spuszczoną głowę nieco go wymijając.
Szybko wróciliśmy do domu. Od razu poszedłem do łazienki obejrzeć obrażenia. Nic wielkiego. Miałem tylko ranę na policzku, nieco podbite lewe oko i z kącika ust leciała mi krew.


Wróciłem do salonu. Usiadłem na kanapie. Byłem o tyle wkurzony, że nawet nie chciało mi się tego opatrzyć. Siedziałem tylko ze spuszczoną nieco głową patrząc spod niej z lekko zmarszczonym czołem na ścianę. Nivan poszedł chyba do kuchni z tego co zauważyłem.

<Nivan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz