środa, 28 stycznia 2015

Od Leah C.D Kaela

Dzień zapowiadał się na całkiem fajny, choć doskonale wiedziałam że kucharka ze mnie marna, a chłopak kłamał w żywe oczy, iż mu smakują moje potrawy... No cóż zobaczymy, skoro były smaczne to może ja dziś ugotuję obiad?
Trochę się wystraszyłam kiedy ochrona nadal stała pod moim domem, nie będę ukrywać że to bagno staje się coraz głębsze, obawiam się tego, że nie będę wstanie wygrzebać się z niego o własnych siłach.
Choć znałam Kaela jeden dzień miałam wrażenie jakbyśmy kumplowali się od lat i wiedzieli o sobie więcej niż nasze rodziny. Zdjęcia które sobie zrobiliśmy to niezła pamiątka, zdecydowanie moim ulubionym jest to kiedy chłopak robi jakąś głupią minę, a ja patrzę się na niego i zaczynam się śmiać. Wyglądamy na nim tak beztrosko i wesoło, jakbyśmy byli o parę lat młodsi pod opieką naszych rodziców oraz nie ponosili poważnych konsekwencji za swoje wybryki.
Faktycznie zaniepokoił mnie telefon Lionella, który oczywiście zbeształ mnie za brak roztropności, za typów pod domem i za to, że mnie w nim nie było. No ale na litość boską nie jestem małym dzieckiem ! Mogę radzić sobie sama, ale nie zbawca narodu się znalazł od siedmiu boleści... Lion pomimo swojej "skorupy" był naprawdę dobrym chłopakiem, a bratem wspaniałym jednak nie powiem dostał w życiu nieźle po dupie. Kiedyś nie był takim dupkiem jakim stał się teraz wobec obcych, nie miał również potrzeby kontrolowania mnie na każdym kroku. Tym razem jednak przebił sam siebie...
Nie powiedziałam mu gdzie i ewentualnie z kim jestem to sam sobie postanowił zdobyć odpowiedź i nas znalazł. Choler.a jasna! Niech go jasny szlag trafi i tą jego upartość...
Gdy mój brat chwycił Kaela za ramię, przeraziłam się. Naprawdę, nie było mi do śmiechu, ponieważ wiem na co Lionella stać.
- Łapy przy sobie - warknął na mojego kolegę. - Co to za jeden? - kiwnął głową w jego stronę.
- Zostaw go. -wysyczałam, byłam wystraszona i zła za to że musiał tak wszystko zniszczyć, co nie bardzo mi się podobało.
- Zadałem pytanie. - powiedział stanowczo, ciut za stanowczo...może nawet władczo ?
- To Kael, mój kolega - posłałam chłopakowi spojrzenie dodające otuchy, doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że on nie wie co jest grane.
- Kolega? Jeszcze może mi powiesz, że to przez niego Ci napakowani kolesie stoją pod Twoim domem.
- Nie. - załamałam ręce, brak mi było do niego sił.
- Jak wyszłaś z domu? - ciągnął dalej. - A może w ogóle w nim nie byłaś ?! - szarpnął Kaelem. - Spałeś z nią gnoju ?
- LIONELL! - warknęłam.- To moje życie i nawet jeśli to Tobie nic do tego ! Ja nie ingeruje w Twoje życie to Ty zrób to samo w stosunku do mnie ! PUŚĆ GO.
- Niech się sam uwolni.- zakpił.
- Nie będziecie mi się tu bić. Puszczaj. - podeszłam i odepchnęłam brata, dobrze że Kael nie zareagował bo wtedy byłoby kiepsko, jeżeli sam by sobie z nim nie poradził to raz raz wzmocniłby swoje szeregi. Chwyciłam go za rękę i pokazując Pattersonowi faka odeszłam w przeciwnym kierunku.
- Le - zawołał rozbawionym głosem. - Już raz przestałem w nie ingerować, czyżbyś zapomniała jak to się skończyło ? Chcesz powtórki z rozrywki ?
Wredny, niewychowany człowiek, kiedy nie po jego myśli to od razu rozdrapuje rany... Na jego słowa od razu zrobiło mi się przykro, a łzy mimowolnie zaczęły spływać po moich policzkach. Wiem, że powinnam była wziąć się w garść i zebrać do kupy, ale nie mogłam.
Odwróciłam twarz w drugą stronę, żeby Kael nie widział jaką naprawdę jestem sierotą, jednak było za późno. Zatrzymał się i stanął naprzeciwko mnie.
- Co się stało?- zapytał zatroskany i mnie przytulił, a ja niemalże natychmiast się w niego wtuliłam.
- Jestem dorosła, a sama nie potrafię sobie poradzić. - wyszeptałam tłumiąc szloch.
- Nie gadaj takich bzdet. Czemu tak sądzisz?
- Nie mogę Ci powiedzieć, bo nie będziesz chciał mnie znać... a ja naprawdę Cię lubię. - urwałam. - dziwię się, że w ogóle chciałeś mi pomóc kiedy wpadłam do lokalu...
Trzymałam go bardzo mocno jakbym obawiała się, że mi gdzieś ucieknie, choć nie powiedziałam mu jeszcze nic strasznego. To, że swoją osobą nie mam nic do zaoferowania nie znaczy, że los ani na chwilę nie może się do mnie uśmiechnąć, ciągle tylko jakieś przeszkody do pokonania...

Kael ? No i Lion zasmucił Leah :c 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz