niedziela, 25 stycznia 2015

Od Leah C.D Kaela

Byłam zdumiona, że ludzie potrafią być jeszcze tacy pomocni i mili dla przypadkowej osoby, prawda jest taka że Kael wcale nie musiał mi pomagać, a tym bardziej ratować mi tyłka. Kiedy ochroniarze wpadli do lokalu, mało nie wyszłam z siebie, nigdy nie znosiłam karania za coś czego się nie zrobiło, a już Lionell- mój brat- był mistrzem w przerabianiu prawdy. Dziś nie byłabym w stanie zliczyć ile razy dostałam burę za niego, z czego niesamowicie się cieszył. Był wówczas dumny jakby przyniósł do domu dyplom za jakieś osiągnięcia.
Jednak moje zaskoczenie sięgnęło zenitu dopiero wtedy gdy mój nowy znajomy, o ile mogę go tak nazwać zaproponował, że przechowa mnie u siebie. Nie boi się że go okradnę czy coś? Tym bardziej, że jestem ścigana przez masę ochroniarzy... każdy by przecież pomyślał, iż mam coś na sumieniu. Będąc na jego miejscu nie zdałabym się na taki gest, nie jestem w stanie na dzień dobry obdarzyć każdego zaufaniem, dobra kogo ja oszukuje nie jestem w stanie nikogo obdarzyć zaufaniem od tak. Klika lat temu nie miałam z tym najmniejszego problemu, ale jak widać okazało się to zgubne., ah z resztą to zupełnie inna historia.
- Jesteś pewien ? - spojrzałam mu w oczy by przekonać się czy nie robi tego z przymusu lub po prostu z litości. Są to dwie rzeczy których nie znoszę. Szczerze mówiąc dopiero teraz przyjrzałam się chłopakowi. Wyglądał na nieco starszego ode mnie, a może był w moim wieku ? W każdym razie na pewno nie młodszy. Jego czarne włosy i jasnoniebieskie oczy tworzyły fajny kontrast. To raczej rzadko spotykane połączenie. Kiedy i on spojrzał na mnie posłałam mu ciepły uśmiech, pełen wdzięczności.
- Tak. - zapewnił i niego przyśpieszył kroku. - Żeby w żaden sposób nie wpadli na nasz trop. - powiedział wyjaśniając
- Słusznie. - podbiegłam do niego. - Dziękuję.
- Nie masz za co.
- Mam, mam. Wcale nie musiałeś tego robić.
- Ale zrobiłem. - uśmiechnął się. - To jak powiesz mi co się stało?
- Uh... No dobra. - westchnęłam cichutko - Zarabiam jako fotograf, a niedaleko stąd otwierają muzeum. Wiadomo niezła gratka dla wydawnictw więc postanowiłam cyknąć tam parę fotek, żeby pare groszy wpadło. Jak na ironię losu w tym samym czasie prawdopodobnie doszło do kradzieży z tą różnicą, że prawdziwy złodziej uciekł, a ja zastałam na miejscu i wszystko spadło na moje konto. - posmutniałam, bo jak ja udowodnię komukolwiek to, że mówię prawdę? Nie mam żadnego dowodu, ani nic co działało by na moją korzyść.
- Powiem Ci, że nieciekawie. - przeczesał ręką włosy, a rękaw od kurtki odsłonił tatuaż. - Ale czemu uciekałaś? Wszystkie podejrzenia skierowały się w tej chwili na Ciebie.
- Wiem, wiem... Może to był błąd, ale to były ułamki sekundy nie miałam kiedy tego przemyśleć, a wizja skończenia na komisariacie mi się nie podobała. - wzruszyłam ramionami.
- Czemu? - zmarszczył brwi, a ja pokręciłam głową na znak że wolę nie mówić. Jeszcze mnie nie poznał, a już by uciekał gdzie pieprz rośnie... wątpię że chciałby się kontynuować po takim wyznaniu naszą dopiero co rozpoczętą znajomość.- Rozumiem.
Między nami znów zapadła głucha cisza, szłam z opuszczoną głową wgapiając się raz w chodnik raz w swoje buty. Ciekawiło mnie to, czy zauważył moją bliznę... "Leah, ciężko jej nie zauważyć, masz ją na połowie swojej obleśnej mordy" tsaa... myśli pojawiające się w mojej głowie dopiero podnoszą na duchu. W jednej chwili zaczęło lać, a ja nawet nie zauważyłam kiedy niebo się zachmurzyło. Po nie całych dwóch minutach byłam cała mokra.
- Chodź to nie daleko. - powiedział i oboje ruszyliśmy biegiem w stronę jego domu. Po niecałych pięciu minutach znaleźliśmy na klatce, a zaraz potem w jego mieszkaniu. Nie było ono duże jednak bardzo przytulne oraz urządzone z gustem. Muszę przyznać, że jak na chłopaka miał tam całkiem niezły porządek. Kael też był przemoczony i nie wiem co we mnie wstąpiło ale widząc jak ocieka z niego woda zaczęłam się chichrać jak małolata. Cóż jak widać moje poczucie humoru nie należy do jakiś wyrafinowanych.
- A Tobie co? - uniósł brwi.
Przygryzłam nieświadomie wargę i zaczęłam śmiać się jeszcze głośniej. Chłopak popatrzył na mnie z politowaniem, a ja starałam się uspokoić. Kiedy jako tako się opanowałam posłałam mu przepraszające spojrzenie.
- Co mam zrobić z moją kurtką? - zapytałam ściągając ją, a kropelki wody nieustannie kapały na podłogę.

 Kael ? c: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz