środa, 21 stycznia 2015

Od Emanuela C.D Marcella

Co ? Ja... Ja miałem go nieść na ramionach ?! Jeszcze po tym, co zrobił kilka chwil temu? Nie ma mowy, nie, nie, nie! ~Pierwszy raz się z tobą zgodzę, Ema.~ Usłyszałem w głowie glos Chrisa. Nawet on się ze mną zgadzał! W debilnej sytuacji, ale zgadzał!
- Nie – odpowiedziałem chłodno i odwróciłem się do niego plecami. Chłopak tylko cicho się zaśmiał i znowu mnie objął od tyłu. Co on ode mnie chciał?! – Zostaw… mnie – powiedziałem, ale ten nic. Chciałem mu się wyrwać, ale nie udawało mi się. Chociaż był ode mnie młodszy to był silniejszy. Chciałem się zabić za tą swoją kondycje przedszkolaka.
- Nie. Puszcze cię dopiero wtedy, kiedy mnie poniesiesz do lóżka – oznajmił i poczułem w tym samym momencie, że oparł swoją głowę o moje plecy.
Spryciarz. Dobrze sobie to zaplanował.
Zrobiłem kilka wdechów i policzyłem do pięciu. Dobra, co mi było szkoda? A, dobra, już wiem co. Przecież Chris mógł go zabić, kiedy tylko by tego chciał.
- Eh… Dobra – westchnąłem a chłopak mnie puścił. Odwróciłem się na pięcie, jak to miałem już w zwyczaju, by potem złapać go za tylną część nóg, blisko kolan oraz za plecami (czy jak to się pisze, żeby ten sens miało). Był lekki, nawet. Poniosłem go korytarzem do ostatnich drzwi, które prowadziły do pokoju gościnnego. Położyłem chłopaka na łóżku i już chciałem się wycofać, ale….
- Ema…
- Co? Co chcesz abym jeszcze dla ciebie zrobił? – spytałem z irytacjom.

Marcell? Co chcesz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz