czwartek, 15 stycznia 2015

Od Clementine

"Wstać o 4 rano? Jasne, czemu nie! Przecież kolejne morderstwo w tym plugawym miejscu jest ważniejsze od twoich potrzeb życiowych. Po co komu sen?"- myślałam przeklinając w duszy mojego szefa, który pozwolił mi łaskawie opuścić teren zbrodni o 1:30, tylko po to, abym o 4:30 dowiedziała się kto zabił i po co szanownego pana Tekinson'a. Ledwo żywa opuściłam mieszkanie i udałam się do garażu. Mój motor wczoraj wrócił z tuningu i nie powiem, wyglądał wspaniale. Z ochotą wskoczyłam na niego i zapakowałam Morgana do klatki transportowej. Ruszyłam z piskiem opon napawając się zapachem benzyny i startej gumy. Przemierzając miasto z prędkością 90 km/h obudziłam się i przygotowałam umysł do działania. Na miejscu byłam po 10 min jazdy. Zrzuciłam kask i wyjęłam Morgana z torby. Lis z wdziękiem zeskoczył na ziemie i teraz kręcił się mi pod nogami.
-O co chodzi? - zapytałam podchodząc do szefa.
-Morderstwo, facet wracał z pracy, do domu nie dotarł.
-Świadkowie?
-Brak.
-Rodzina?
-Wezwała prywatnego detektywa, składa zeznania tam. - odpowiedział wskazując palcem na wóz policyjny. Przeszłam pod linią "POLICE LINE, NO ENTER" i ruszyłam w stronę rodziny zamordowanego. Okazało się, że na miejscu są z nimi nasi ludzie i prywatny detektyw wezwany przez szanownych państwa. Zmierzyłam chłopaka wzrokiem i zapytałam się wszystkich obecnych śledczych.
-Co wiemy?
Chwila ciszy, po czym odzew ze strony speszonego policjanta.
-Nie wiemy, chcą pomocy tylko tego pana.
Prychnęłam i miałam zamiar przystąpić do przesłuchań, jednak odezwał się detektyw:

Oskarze?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz