poniedziałek, 19 stycznia 2015

Od Caroline C.D Victorii

Przechadzałam się lasem sprawdzając czy aby na pewno jest bezpiecznie. Mój puchacz – właściwie, czemu on nie ma imienia? – fruwał pomiędzy drzewami i usiłował wylądować na którejkolwiek gałęzi. Szkoda, że jego waga mu na to nie pozwalała.
W pewnym momencie sowa wylądowała koło moich nóg i zastygła w bezruchu. Jednak nim się zorientowałam skoczyła w krzaki. Odczekałam chwilę, dopóki nie zauważyłam ognia, wtedy skoczyłam pupilowi na ratunek.
- Co tu się dzieje?! – wrzasnęłam rozchylając gałęzie i kalecząc sobie dłonie kolcami.
Moim oczom ukazał się smok. Czarny smok z rozłożonymi skrzydłami, ziejący ogniem, bardzo nienaturalnym ogniem. Wściekłe spojrzenie skierowane było w stronę puchacza, który nastroszony patrzył na przeciwnika spode łba.
- Carl! Carl! – usłyszałam wołanie.
Po przeciwnej stronie zobaczyłam niezwykle bladą dziewczynę o białych, długich włosach i bardzo jasnych, błękitnych oczach. W przeciwieństwie do smoka wyglądała przyjaźnie i delikatnie. Postanowiłam przedyskutować z nią sprawę, zanim przejdę do rękoczynów.
- Kim jesteś? I Co tu robisz?  - zaczęłam ostrożnie.
- Victoria, a o to drugie równie dobrze mogłabym spytać ciebie.
- Mieszkańcy miasta wiedzą, że panuje zakaz wchodzenia do lasu – mruknęłam – Dlaczego się do tego nie zastosowałaś?
- Skoro wiesz, że dla normalnych ludzi jest zakaz przekraczania granicy, to idzie się domyślić, że jestem taka jak ty – inna…
Spojrzałam nieznajomej – a właściwie już znajomej – w oczy.  Szukałam w jej źrenicach oznaki szaleństwa, jakiegoś nieśmiesznego żartu albo podstępu. Jednak to jej spojrzenie było niewiarygodnie szczere i pewne. Wiedziałam, że nie kłamie. Czułam to nawet w kościach, ale rozum nie chciał w to wierzyć, wolałam się upewnić.
- Jesteś wynikiem badań?
- Jak już wspomniałam – tak, należę do tych wszystkich „odmieńców” – parsknęła zniecierpliwiona. Zwierzaki tymczasem uspokoiły się, ale nie spuszczały się wzajemnie z oczu.
- Jestem Caroline. I nie mogę uwierzyć w twoje słowa – pokiwałam głową – oprócz mnie i mojej siostry od dawna nie spotkałam nikogo takiego jak my. Myślałam, że zostałyśmy jedyne.
- Na szczęście się myliłaś – stwierdziła z kamienną twarzą – Jest nas o wiele więcej.

Vicki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz