wtorek, 20 stycznia 2015

Od Clementine, CD Oskara

Kiedy usłyszałam dzwonek telefonu uśmiechnęłam się do ciebie i przyłożyłam go do ucha.
-Gdzie?
-Akademia Sunley Valley.
-Adres.- zanotowałam w umyśle adres akademii i rozłączyłam się. Wstałam, a Morgan wskoczył do transportera.
-A więc, gdzie jedziemy?
-Ja jadę skrótem a ty- jak chcesz. Akademia Sunley Valley. - powiedziałam wsiadając na motor. Nałożyłam czarny kask z czerwonymi elementami na głowę i zarzucając tylim kołem ruszyłam z pełną prędkością w stronę akademii. Nie miałam zamiaru jechać po typowej drodze, jaka to frajda? Na dodatek osobówki nie lubią przeciskających się przez korki jednośladów. Skręciłam w las i polną drogą dotarłam do samego budynku Akademii. bardzo okazały i z wierzchu stary budynek nie wydawał się odpowiedni dla zabójcy. Wielkie kolumny, które wspierały dach na ganku były z lekka obskrobane przez czas i wyblakłe. Wysokie okna, również w dawnym stylu odbijały światło słoneczne i widok na zielone trawniki, które musiały być bacznie pielęgnowane. Zatrzymałam się i zsiadłam z motoru uwalniając jednocześnie Morgana z klatki. Lis został na tylnim siedzeniu i zaczął się łasić. Oparłam się o maszynę i zaczęłam go gładzić, mówiąc co chwilę do siebie jakieś bzdury. Po pewnym czasie wyjęłam telefon i wybrałam numer osoby odpowiadającej za całe śledztwo. Doszłam do wniosku, że ujęcie tego osobnika nie będzie najprostsze i przyda się wsparcie. Po kilku minutach na zakręcie pojawił się czarny samochód Oskara, a za nim kilka policyjnych radiowozów. Zaalarmowani tym widokiem pracownicy wyszli na zewnątrz i przyglądali się naszej świcie. Kiedy wszyscy policjanci wydostali się z samochodu ruszyliśmy do budynku. Wnętrze było jednak urządzone w zupełnie innym- nowoczesnym stylu. Po lewo sekretariat, po prawo wyjście na szkolny korytarz, z którego wydobywały się okrzyki młodzieży i inne hałasy. Nie zastanawiając się weszłam do sekretariatu i  podeszłam do przerażonej sekretarki.
-Szukamy Robb'a Landresco.
Jeszcze bardziej wystraszona blondynka zaczęła klikac coś w komputerze, kiedy z gabinetu z napisem "Dyrektor" wyszła kolejna kobieta, tym razem schludnie ubrana brunetka. Gdy nas zobaczyła wykrzyknęła oburzona:
-Co się tu dzieje? - Wyjęłam z kieszeni odznakę upoważniającą mnie do takich akcji i oznajmiłam o co chodzi. Kiedy sekretarka znalazła naszego rzezimieszka w katalogu okazało się, że ma teraz lekcje. Ruszyliśmy prowadzeni przez dalej oburzoną dyrektorkę do odpowiedniej sali. Do klasy weszła najpierw pani dyrektor, potem ja, Oskar i jeden z policjantów.

Ekscytującą akcję złapania Robb'a zostawiam tobie Oskarze c:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz