Kiedy usłyszałam dzwonek telefonu uśmiechnęłam się do ciebie i przyłożyłam go do ucha.
-Gdzie?
-Akademia Sunley Valley.
-Adres.- zanotowałam w umyśle adres akademii i rozłączyłam się. Wstałam, a Morgan wskoczył do transportera.
-A więc, gdzie jedziemy?
-Ja
jadę skrótem a ty- jak chcesz. Akademia Sunley Valley. - powiedziałam
wsiadając na motor. Nałożyłam czarny kask z czerwonymi elementami na
głowę i zarzucając tylim kołem ruszyłam z pełną prędkością w stronę
akademii. Nie miałam zamiaru jechać po typowej drodze, jaka to frajda?
Na dodatek osobówki nie lubią przeciskających się przez korki
jednośladów. Skręciłam w las i polną drogą dotarłam do samego budynku
Akademii. bardzo okazały i z wierzchu stary budynek nie wydawał się
odpowiedni dla zabójcy. Wielkie kolumny, które wspierały dach na ganku
były z lekka obskrobane przez czas i wyblakłe. Wysokie okna, również w
dawnym stylu odbijały światło słoneczne i widok na zielone trawniki,
które musiały być bacznie pielęgnowane. Zatrzymałam się i zsiadłam z
motoru uwalniając jednocześnie Morgana z klatki. Lis został na tylnim
siedzeniu i zaczął się łasić. Oparłam się o maszynę i zaczęłam go
gładzić, mówiąc co chwilę do siebie jakieś bzdury. Po pewnym czasie
wyjęłam telefon i wybrałam numer osoby odpowiadającej za całe śledztwo.
Doszłam do wniosku, że ujęcie tego osobnika nie będzie najprostsze i
przyda się wsparcie. Po kilku minutach na zakręcie pojawił się czarny
samochód Oskara, a za nim kilka policyjnych radiowozów. Zaalarmowani tym
widokiem pracownicy wyszli na zewnątrz i przyglądali się naszej świcie.
Kiedy wszyscy policjanci wydostali się z samochodu ruszyliśmy do
budynku. Wnętrze było jednak urządzone w zupełnie innym- nowoczesnym
stylu. Po lewo sekretariat, po prawo wyjście na szkolny korytarz, z
którego wydobywały się okrzyki młodzieży i inne hałasy. Nie
zastanawiając się weszłam do sekretariatu i podeszłam do przerażonej
sekretarki.
-Szukamy Robb'a Landresco.
Jeszcze bardziej
wystraszona blondynka zaczęła klikac coś w komputerze, kiedy z gabinetu z
napisem "Dyrektor" wyszła kolejna kobieta, tym razem schludnie ubrana
brunetka. Gdy nas zobaczyła wykrzyknęła oburzona:
-Co się tu dzieje? -
Wyjęłam z kieszeni odznakę upoważniającą mnie do takich akcji i
oznajmiłam o co chodzi. Kiedy sekretarka znalazła naszego rzezimieszka w
katalogu okazało się, że ma teraz lekcje. Ruszyliśmy prowadzeni przez
dalej oburzoną dyrektorkę do odpowiedniej sali. Do klasy weszła najpierw
pani dyrektor, potem ja, Oskar i jeden z policjantów.
Ekscytującą akcję złapania Robb'a zostawiam tobie Oskarze c:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz