sobota, 17 stycznia 2015

Od Emanuela C.D Marcella

Ema, jaka Ema ?! I w jakim stopniu przypominam dziewczynę ? ~Już go lubię, Emo! ~ Usłyszałem śmiech w swojej głowie. No tak, przecież Chris także mnie tak nazywał, aby mnie jeszcze bardziej wkurzać i przypominać, że on w każdej chwili może mi zrujnować życie.
I co jeszcze tego Marcella interesowało to, czy daje ze sobą rade? Co go to interesowało?! Swojego życia nie miał?! Niech się zajmie tymi swoimi śmiesznymi rogami. ~Manu opanuj się, bo on ci wejdzie w życie…~ Zapomniałem, że ten idiota tez to słyszy. ~Ema, paranoja?~ Kto by nie znal Chrisa pomyślałby, że się o mnie martwi, troszczy. Ale to nie prawda. To tylko jego debilna powłoka, nawet nie wiedziałem, na kogo ułożona.
Chłopak cały czas na mnie patrzył i uśmiechał się jak jakiś psychopata. Wszystko mogło być możliwe, mógł być jakimś psychicznie niebezpieczny. Przecież nikt o normalniej psychice nie chodziłby w rogach po mieście.  Jednak, była zawsze ta możliwość, że jak zaczął temat o moich umiejętnościach, to może te jego rogi były z nim od urodzenia? Albo ktoś mu je wszczepił… Jak mnie Chrisa?
- Daje jakoś rade – odpowiedziałem wreszcie i zrobiłem kolejny łyk żółtawego trunku. – Nie jesteś za młody, aby tutaj siedzieć? – Spytałem. Chłopak był trochę oburzony moim pytaniem. – No co, wyglądasz jakbyś skończył dopiero liceum. O ile je skończył.
- Dla twojej wiadomości mam osiemnaście lat! – Powiedział. Nie. Wykrzyczał. W takim stanie nie pokazywał, że jest, chociaż odrobinkę dorosły.
- Bo mnie to obchodzi – chciałem udawać obojętność. To było przecież oczywiste, że mnie to obchodzi! No, ale jaki zwykły człowiek się przyznaje, że jest ciekawy czyjegoś życia.
Spojrzałem jeszcze raz na białowłosego. Gdy patrzyłem na jego oczy czułem się jak w transie. Szybko odwróciłem wzrok. Czułem się… dziwnie. ~Przez chwile myślałem, że chciał nas rozebrać samym spojrzeniem.~ Dziękowałem Bogu, że tylko ja to słyszałem. ~Szybciej mnie, idioto. To moje ciało, nie zapominaj o tym. ~ Syknąłem, ten tylko się zaśmiał. Jak zwykle, żadna nowość. ~Niedługo, Ema, niedługo.~  ~Jak ja ci…~ ~Co, co mi zrobisz? Nic mi nie zrobisz! Jesteś za słaby, aby coś mi zrobić!~ Znowu śmiech. Zapewne jakby mógł naplułby mi na twarz. Nie mogłem tego znieść.  Wstałem już trochę wkurzony na Chrisa i skierowałem się w stronę drzwi. Wyszedłem i skierowałem się do domu. Po kilku krokach zauważyłem, że idzie ktoś za mną. Po cieniu poznałem, że to ten młody z baru. Stanąłem, on także, papuga jedna. Odwróciłem się na piecie w jego stronę.
- Co idziesz za mną jak błędna owca, co?  Zapomniałeś gdzie masz dom? – Spytałem nerwowo czochrając swoje zielone włosy.

Marcell?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz