poniedziałek, 19 stycznia 2015

Od Ethan'a CD Oskara

Przeczuwałem, że będzie padać od dłuższego czasu, jednak po prostu lubiłem myśleć, że będzie pogodnie. Często oszukuję sam siebie i szczerze mówiąc obawiam się, że przerodzi się to w schizofrenie czy inne gówno. Aiden posępnie wpatrywał się w glebę, co chwilę wciągając głębiej powietrze i uważnie strzygąc uszami. Rozglądałem się po ścianie lasu, po której wcześniej tańczyły przeróżne odcienie zielonego i delikatne przebłyski słoneczne, jednak teraz, szara i jakby smutna z nadchodzącej ulewy stała posępnie. Niesamowite, że gdzieś pomiędzy tymi drzewami hasa sobie jeleń, który nawet nie wie, w jakim jest niebezpieczeństwie. Na pewno wydaje jakiś dźwięk, jakąś woń... Trzeba go tylko namierzyć. I jakby na zawołanie wilk spiął wszystkie swoje mięśnie, uszy postawił na baczność a oczami wyobraźni widziałem, jak to zazwyczaj bywa, poszerzające się źrenice. Wszystko to trwało ułamek sekundy. Napawałem się szaleńczym biegiem pomiędzy drzewami i o mało nie zapomniałem co do mnie należy. Kiedy spomiędzy rozmazujących się z powodu prędkości liści dojrzałem okazałego jelenia, o pięknym porożu i doskonałej sierści uśmiechnąłem się do siebie. Zza pleców wyciągnąłem łuk oraz strzałę, która błyskawicznie wylądowała na cięciwie, jednak jeszcze nie wycelowana. Zeskoczyłem z Aidena na pobliski wystający dębowy konar i w mgnieniu oka wycelowałem oraz wystrzeliłem pocisk. Wydał się świst rozcinanego powietrza, dźwięk który towarzyszy mi od lat dzieciństwa i napawa dumą. Idealny strzał, prosto w lewe oko. Teraz ofiara, jeszcze bardziej przerażona nie była w stanie zauważyć pędzącego wilka. Nawet nie miała na to czasu, ponieważ olbrzymie kły Aidena już zatopiły się w tętnicy szyjnej jelenia. Ten, starał się jeszcze przez chwilę walczyć, ale śmierć otuliła go w swych ramionach i nie miała zamiaru odpuścić. Teraz bezwładnie zwisał trzymany za kark przez wilka i czekał na to, aż stanie się pięknym trofeum dla jakiegoś biznesmena z miasta. Podszedłem do wilka i pogłaskałem go po pysku.
-Idealnie, idealnie. - nagradzałem mojego przyjaciela. - A teraz wracamy. - dodałem i przywiązawszy naszą zdobycz do wilczego grzbietu wróciłem na drogę. Oskar był kilka metrów dalej, niż tam, gdzie go ostatnio widziałem. Uśmiechnięty od ucha do ucha szedłem obok Aidena, który również zadowolony machał ogonem i mimo obciążenia przemieszczał się radosnym krokiem. Podszedłem do Oskara i wskazałem na zdobycz. - Czy widzisz to cudo? Czy ty to widzisz?

Oskarze?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz