niedziela, 18 stycznia 2015

Od Emanuela C.D Marcella

Ja miałem go zaprowadzić do swojego domu ? Czy mi już dawno odbiło? Na dodatek mówił do Chrisa? I skąd on wiedział do jasnej ciasnej, że mam w ciele dwie dusze?! To… to niedorzeczne! Co, on, medium, wyrocznia?! Wątpię w ludzkość, zacznę wierzyć w kosmitów.
I na koniec te wszystkie obrazy. Ten wypadek… To była tylko fikcja? A może to była moc chłopaka – widzenie tego, czego człowiek nigdy nie powinien był zobaczyć.
Nie wiem, dlaczego, ale zrobiło mi się go żal. Nie mogłem zostawiać go na ulicy. Zdałem sobie sprawę z tego, że chłopak może być bezdomny, bo przecież to zawsze mogło się zdarzyć.
- Chodź – nakazałem i poszedłem przodem. Ten szybko mnie dogonił i szliśmy obok siebie w trochę wolnym tempie. Marcell cały czas coś do mnie mówił, ja jednak nie zwracałem na to zbytniej uwagi. Myślałem, cały czas myślałem, czy czasem już nie oszalałem. ~Nie, nie oszalałeś Ema, ja tez to widziałem. Chociaż dla mnie to chleb powszedni. ~ Usłyszałem w głowie głos Chrisa. No przecież on prawie każdej nocy widzi coś podobnego i mi życie rujnuje, dzień za dniem. ~Zamknij się.~ Syknąłem i odpowiedziała mi cisza. Pierwszy raz od bardzo dawna ten bezmózgowiec mnie usłuchał.
Gdy wybiła północ ja właśnie przekręcałem klucz w zamku od drzwi wejściowych.  Pierwsze, co zrobiłem to zdjąłem kurtkę i buty.
- Uważaj pod nogi. Nie chce ducha mojej szynszyli. A teraz wybacz, ale idę do łazienki – po co ja mu to gadałem? Musiałem mu się ze wszystkiego wyspowiadać?
Poszedłem do łazienki. Nie zakluczyłem się, bo po co. Ukląkłem nad klozetem i włożyłem sobie dwa palce do jamy ustnej (ale to bezsensownie brzmi). Zacząłem wymiotować.  Miałem nadzieje, że młody tego nie słyszał.

Marcell?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz