środa, 21 stycznia 2015

Od Johna C.D Nivana

Wróciłem do klubu, teraz to nawet nie wiedziałem co o tym myśleć. Nie wszedłem na scenę, nie miałem na to siły ani chęci. Stałem jak słup soli i tępo się gapiłem na ścianę przy którym przed kilkoma minutami był Nivan. A potem... Stało to co się stało. Poszedłem do przebieralni. Najpierw umyłem ciało, wytarłem a potem założyłem czyste rzeczy. Wziąłem swoją torbę i wyszedłem z przebieralni. Poszedłem do szefa. Postanowiłem wziąć jakiś tydzień wolnego. Zgodził się acz niechętnie. Wyszedłem z klubu i podążyłem do swojego domu...
*
Kiedy dotarłem na miejsce, od-kluczyłem drzwi i wszedłem do środka. Trzasnąłem drzwiami, torbę gdzieś rzuciłem i zdjąłem buty. Zakluczyłem drzwi i poszedłem naburmuszony do łazienki, załatwiłem się, umyłem ręce i wyszedłem. Stałem tuż przy ścianie, wyjąłem telefon. Wpisałem numer Nivan'a. Chciałem napisać, zadzwonić... Jednak nie mogłem. To za szybko. To co przeżył to nie moja wina, ale to za wiele...
*4 dni później*
Wszystko sobie przemyślałem, postanowiłem zadzwonić do niego. Jednak bałem się, że go straciłem, że przez swoją haniebną zazdrość i głupotę go straciłem... Bałem się, że już mi powie proste i bolące słowa "Wypie*dalaj!", ale... Dobra nie powinienem tyle myśleć. Wcisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha. Pierwszy sygnał, nie odebrał, drugi sygnał, trzeci,czwarty... Nie odbierał. Rozłączyłem się. Poszedłem wziąć szybki prysznic, umyłem włosy i ciało, potem wytarłem, wysuszyłem i założyłem czyste rzeczy. Wyszedłem z łazienki i pobiegłem do drzwi. Założyłem białe air force i na samych jeansach i krótkim rękawku wyszedłem z domu. Zakluczyłem drzwi i pobiegłem do mieszkania Nivan'a.
*
Dobiegłem na miejsce i od razu zacząłem dzwonić na domofon. Jednak nie odbierał... Zadzwoniłem pod inny numer z tekstem "Ulotki", wpuszczono mnie. Szybko wbiegłem na klatkę i pobiegłem pod drzwi chłopaka. Zacząłem dzwonić do drzwi, pukać wszystko... Ale nic. Jednak kiedy miałem już iść usłyszałem jak od-klucza drzwi...

Nivan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz