niedziela, 18 stycznia 2015

Od Marcella C.D Emanuela

Uśmiechnąłem się słodko w jego kierunku. Przekręciłem głowę na prawo.
- A zapomniałem .. Właściwie to zapomniałem po co za tobą idę, zapomniałem gdzie mieszkam... Po co tu jestem? – zapytałem podnosząc palec do góry, zrobiłem nim kilka ruchów jakbym chciał zaczarować zielonowłosego. Uśmiechnąłem się do siebie. Ciekawe czy ten jego koleżka w głowie też się uśmiecha.. Kilka minut przyglądaliśmy się sobie w ciszy, w końcu Ema ruszył się z miejsca kompletnie mnie ignorując. Zachichotałem i podbiegłem do niego,żeby zrównać kroku. Machałem rękami do przodu i do tyłu, zachowywałem się jak żołnierz na przechadzce ćwiczebnej. Minęliśmy jakiegoś wysokiego mężczyznę. Uśmiechnąłem się do niego i pomachałem jak małe dziecko, zamknąłem również oczka żeby wyglądać nieco bardziej słodko. Nie zdziwiłem się, gdy posłał mi taki dziwny uśmieszek. Ema szedł wpatrując się przed siebie, ja zaś rozglądałem się dookoła z ustami ułożonymi w banana. Widziałem wszystkie duchy dookoła nas, czułem smród. Zmarszczyłem nos, gdy jeden z „nich” przeszedł dosłownie przed nami. Ema spojrzał na mnie dziwnie. Ja popatrzyłem również na niego. Uśmiechnąłem się lekko, a potem złapałem go dość mocno za rękę. Przed nami, na przejściu dla pieszych, stała kobieta. Miała nieco obdarte ubrania. Spojrzała w prawo, wyglądała jakby się rozglądała czy aby na pewno nic nie jedzie, światło było czerwone dla pieszych, wyszła na ulicę i po chwili. TRZASK! Jej ciało rozczłonkowało się pod wpływem uderzenia wielkiej ciężarówki. Uśmiechnąłem się szeroko, gdy poczułem jak Ema zadrżał. No bez przesady, nawet największego twardziela poruszy taki widok.
- To jeszcze nic – poruszyłem ramionami z błogim wyrazem twarzy, dalej trzymałem Ema za rękę w przedramieniu. Ruszyliśmy dalej, gdy  ochłonął. Ominął niewidoczne dla innych ludzi szczątki kobiety, gdy przechodziliśmy przez pasy. Ja po prostu wszedłem w nie, nie zostawiły śladów na moich butach.. Bo przecież tego tak naprawdę nie ma. Gdyby patrzeć oczami osoby trzeciej wyglądałoby to jakbym to ja wyznaczał drogę gdzie mamy iść... A może tak było naprawdę? Dopóki nie puściłem ręki zielonowłosego. Wszystko powinno zniknąć sprzed jego oczu jak koszmar, który znika, gdy budzisz się rano z potem na czole. Jego mimika twarzy była wręcz zaskakująca, widziałem na niej zażenowanie, smutek i jeszcze wiele innych uczuć, zmarszczył nos.
- Mam nadzieję, że nie przyprawiło cię to o torsje.. – uśmiechnąłem się – Chciałem ci po prostu pokazać co ja widzę – prychnąłem z uśmieszkiem. Pewnie teraz gadał zaciekle ze swoją drugą połówką w głowie. W między czasie dotknąłem swoich rogów.. Zacisnąłem palce na nich,a potem zachowałem się jakbym chciał wbic w nie paznokcie.
- Ema.. – zacząłem – Prowadź do domu i zapomnij o tym co widziałeś – poklepałem go po ramieniu z uśmieszkiem – Jak nazywa się twoja druga połówka? – zapytałem po chwilce wpatrywania się w jego oczy. Nie odpowiadał, uśmiechnąłem się szerzej, no fakt w moich oczach można się utopić, ale staram się ratować tych, którzy się podtapiają. Klasnąłem więc w ręce, poruszył głową jakby się obudził.
- Jak ma na imię twoja druga połówka? – zapytałem trzymając dłonie na jego policzkach, to musiało wyglądać tak słodko. Stanął na palcach, żeby mieć twarz bliżej jego.
- Chris.. – mruknął cicho. Poklepałem go w policzki z uśmieszkiem i stanąłem płasko na ziemi.
- Chris uporządkuj drugą połówkę bo na zawał zaraz zjedzie! No chyba, że ty też jesteś wstrząśnięty tym co zobaczyliście – westchnąłem cicho, nie ruszył się ani trochę, wyglądał jakby ponownie przypomniał sobie ten obrazek: krew, kończyny rozrzucone na boki itd. Złapałem go za bluzę i pociągnąłem bliżej jakiegoś budynku, oparł się plecami o ścianę, a ja ponownie dotknąłem jego policzków.
- Boisz się? – zapytałem ze słodkim uśmieszkiem – Przestań, co ja mam powiedzieć?  Lepiej zamiast przejmować się tymi głupimi „duchami” prowadź do siebie do domu, bo robię się zmęczony.. – westchnąłem.

Emanuel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz