wtorek, 20 stycznia 2015

Od Marcella CD. Emanuela

Prychnąłem pod nosem. Mógłby chociaż zamknąć drzwi albo ewentualnie zainwestować w jakieś grubsze ściany! Zmarszczyłem nos, ominąłem łazienkę szerokim łukiem i ruszyłem do kuchni. Uśmiechnąłem się widząc kilka noży. Przeszły mnie dreszcze na samą myśl co mógłbym sobie zrobić... Aahhh..Coś za mną zaskrzypiało. Otworzyłem oczy i obejrzałem się w tamtą stronę jak dzikie zwierzę. Był bledszy niż wcześniej.. Ale czego mogłem się spodziewać, gdy przed chwilą rzygał?! No dobra, dobra.. Nie ważne. Oparłem się o blat, na który wcześneij tak namiętnie patrzyłem i zacząłem się wpatrywać w Emę.
- Niszczysz organizm - zachichotałem. Nagle za Emą pojawił się dość obrzydliwy duch.. Oszczędzę opisów. Zakryłem nos i usta dłonią kierując głowę w inną stronę. Zapach zgnilizny był nie do wytrzymania. Otarłem nos rękawem,a potem podszedłem do okna, otworzyłem je i zaczerpnąłem świeżego powietrza.
- Dlaczego je otworzyłeś? - zapytał już popijając jakiś napój ze szklanki.
- Wybacz, ale śmierdzi... - wyszczerzyłem się. Pokiwał tylko głową, niby na zrozumienie, ale wyraz twarzy miał kompletnie inny. Prychnąłem tylko pod nosem, gdy duch zniknął zamknąłem okno i podszedłem do Emy. Heh heheh.. Śmiesznie to brzmi.. Ema. Podszedłem do szafek, złapałem za drzwiczki i już chciałem otworzyć, ale przypomniałem sobie o kulturze. Machnąłem głową, niczym fotomodelka,w stronę niebieskowlosego chłopaka.
- Ema.. Masz coś do jedzenia? - zapytałem ze słodkim uśmiechem - A może to nie było dobre pytanie, skoro robisz takie coś - zakręciłem paluszkiem w powietrzu wskazując na łazienkę.
- Mam - odparł cicho. Przekręciłem łepek w prawo, odsunąłem się od szafki żeby miał pole do popisu i czekałem co da mi jeść. Zilustrowałem go sobie od dołu do góry, szczególną uwagę zwróciłem na jego włosy.. Ładne, ładne.. Jeju, czy tylko ja jestem taki dziwny i mam jakieś gówniane "rogi" na środku czoła!? Nie rozwódźmy się nad tym.. Kiedy indziej poruszę ten interesujący temat. Ema wyciągnął w końcu jakieś słodycze. Uśmiechnąłem się do siebie i zgarnąłem paczkę żelek. Nie patyczkując się otworzyłem je i zacząłem pałaszować.
- Dobre - posłałem uśmiech, tym razem w stronę Emy. Wyglądał jakby się tym zdziwił. To taki dziwak jak ja już nie może się do kogoś uśmiechnąć? No i posmutniałem. Zamknąłem oczy,a potem osunąłem się, opierając plecy o szafkę, na podłogę. Otworzyłem je i zobaczyłem przed sobą twarz Emanuela.. No dobra, w końcu jego imię. Uff.. Ciężko było, ale się powtarzam.
- Co ty robisz? - zapytałem nagle, przy okazji uderzyłem głową o szafkę bo odsunąłem ją gwałtownie do tyłu.
- Prawie,że upadłeś.. - odparł nieco dziwnie.
- Nic mi nie jest! - podniosłem głos, potem ziewnąłem dość głośno - No dobra.. Może trochę zmęczony jestem, już dawno po dobranocce a ja nadal na nogach - zachichotałem - To gdzie masz jakieś łóżko Emciu? - mówiłem do chłopaka, a jednak patrzyłem w całkiem przeciwnym kierunku niż on kucał.Zanim zdążyłem odpowiedzieć wstałem jakoś chwiejnie i podreptałem do łazienki. Miałem ochotę na trochę bólu.. Mhyyy... Zamknąłem drzwi na klucz. Spojrzałem w lustro, nienawidzę ich, nienawidzę tych rogów.. Złapałem za nie obiema rękami i zrobiłem taki ruch jakbym chciał je wyrwać.. NIestety na marne. Krzyknąłem chrypliwie i uderzyłem ręką o zlew. Siniak będzie i to całkiem duuży. Uśmiechnąłem się do siebie. Obróciłem się na pięcie. No dobra, mogę wyjść. Pewnie zaniepokoiły go te huki. Hm, a może nie? A może ta jego druga osobowość mówi mu teraz,żeby zrobił ze m... Na samą myśl uśmiechnąłem się półgębkiem i wyszedłem z łazienki. Emanuel stał w kuchni i chyba coś jeszcze jadł, ale robił takie malutkie kęsy i w ogóle.. Z moim zajebiszczym uśmiechem podszedłem do niego, objąłem go w pasie, a potem przesunąłem językiem po jego karku .
- Zaniesiesz mnie do łóżka? - zamruczałem, stanąłem na palcach i przygryzłem mu ucho. Obrócił się wyraźnie zszokowany. Zachichotałem niczym jakieś przesłodkie dziewczę, które jeszcze nie straciło dziewictwa i przylgnąłem do niego wpatrując się w jego oczy z zaciekawieniem.
(Ema?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz