poniedziałek, 19 stycznia 2015

Od Nivana C.D Johna

Szybko założyłem leżącą niedaleko za dużą bluzę chłopaka i moje bokserki. Usiadłem na Rudym okrakiem. Zacząłem niewinnie ocierać się o jego krocze, z każdą chwilą coraz agresywniej, zbliżyłem do niego twarz i zacząłem go całować. Agresywnie. Na chama. Wkradałem się swoim językiem do jego ust, błądziłem po jego zębach. Skradałem mu pocałunki, westchnienia i wyjękiwania. A Rudy? Rudy leżał. Był. Tutaj przy mnie. To mi wystarczało, mógł nawet nic nie robić do końca, po prostu leżeć. Ale on musiał. Musiał zacząć bawić się moimi włosami, ciągnąć, wręcz rwać. Zszedłem niżej. Zacząłem skubać palcami ramiączka jego bokserki. Podwinąłem jego koszulkę i zdjąłem ją. Począłem zostawiać mokre, zimne ślady na każdym kawałku skóry na jego brzuchu. Nagle trafiłem na jego klatkę piersiową. Nie mogłem się powstrzymać i zacząłem lizać, ssać, przygryzać jego sutki na zmianę. Z jego ust wyrwał się krótkie westchnienie. Wsadziłem dłonie pod jego spodnie i bokserki przy okazji. Zacząłem je zsuwać przy okazji dalej całując jego brzuch.
- Rudy...- szeptałem w jego skórę- Rudy rydz...- uśmiechnąłem się. W końcu pozbyłem się tych okropnych spodni i bokserek i mogłem go zobaczyć. Całego. Dumnego. Golutkiego i dumnego. Miał powody, a czemu? Był bosko zbudowany. Widziałem go nieraz, bo często chodzimy po jego domu w samych gaciach, ale widzieć, a czuć to dwie różne rzeczy. Czasem, kiedy spałem w jego domu przychodziłem do niego spać, udając, że miałem koszmar, wtedy Rudy wpuszczał mnie pod swoją kołdrę, otulał ramieniem i zasypialiśmy ułożeni na "łyżeczkę". Potajemnie trzepałem sobie patrząc na niego. Tak. Prawie zawsze wyobrażam go sobie bez gaci. Bariery, która jak dotąd była nie do rozp*żdżenia, za przeproszeniem. Czasem tą samą barierę stanowił ręcznik, który był luźno związany na jego biodrach. Właśnie... biodra... wbiłem w nie palce. Ja przy John'ie to kościotrup, nosz k*rwa moja przemiana materii jest tak cudna. Żrę ile popadnie, a i tak widać mi żebra i prawie wszystkie kości. Ostatnio udało mi się przytyć... uwaga famfary... aż kilogram! Tak k*rwa lipny kilogram, a i tak zrobiłem to z największym trudem. I nagle BUM! Jestem pod Rudym. Zamyśliłem się, a on z tego skorzystał. Nagle zdziera ze mnie bokserki.- John...
- Tak?- chłopak sapał.
- Badałeś się?
- Tak...
- Ale pewności...
- Nigdy za wiele...- posłał mi ciepły uśmiech. Ten uśmiech, ten który kocham najbardziej. Chłopak wyjął ze spodni na podłodze śliski woreczek, ale podnosi moją nogę i zakłada ją sobie na ramię. Po chwili delikatnie, ale stanowczo wpycha we mnie palec. Długi. Rusza nim. K*rwa rusza. Czuję dreszczyk. Nagle dochodzi drugi, a on wręcz kładzie się na mnie i zaczyna gryźć mnie w szyję. Jęczę.
- John...
- Tak?
- Ale to jest... to jest... zajekurwabiste...- wypowiedziałem moje ulubione słowo. Nagle dołożył trzeci palec, a ja wbijam się w materac. Czuję jakbym go zaraz rozerwał. Zacząłem jęczeć i sapać. Chłopak wyjął ze mnie palce, wcześniej jeszcze lekko obśliniając moje "wejście".

John?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz