niedziela, 18 stycznia 2015

Od Oskara C.D Clementine

- Zostań na czatach, gdy zauważysz coś podejrzanego, to mnie znajdź. - dziewczyna zwróciła się do lisa, który usiadł na motorze.  To się nazywa mieć wytresowane zwierze. Gdyby mój Rufus był aż taki posłuszny, to byłoby pięknie.
Weszliśmy do środka. Panował tam mrok, Clementine nacisnęła na przełącznik i światło rozlało się po długim korytarzu. Cisza. Czy można usłyszeć ciszę?
- Wydział śledczy, czy zastaliśmy kogoś w domu? - wykrzyknęła dziewczyna, ale nic, zero odpowiedzi. Nikt się nie odezwał. Może i lepiej.
 Ostrożnie ruszyliśmy naprzód. Wskazałem ruchem głowy w stronę pomieszczenia znajdującego się na lewo od frontowych drzwi. Dała mi sygnał, że rozumie. Kuchnia. Trafiliśmy do kuchni. Ciepły odcień żółci na ścianach, biały blat przy ścianie, lodówka w rogu, szklany stół na środku. Puste butelki porozrzucane w zlewie i kilka na podłodze. Założyliśmy silikonowe rękawiczki i zaczęliśmy szukać czegoś, co mogłoby nam pomóc w śledztwie. Jednak nie znaleźliśmy nic przydatnego, więc ruszyliśmy do salonu. Pełno ulotek i gazet o hotelach na wyspie położonej około siedemset kilometrów od brzegu morza. Co chwilę wymienialiśmy krótkie informacje między sobą. Trzeba będzie oznajmić więc policji z tamtejszej wyspy, żeby sprawdzili czy państwo Landresco mają wykupiony pobyt w którymś z hoteli podanych na tych kolorowych papierkach, zachęcających do odpoczynku właśnie tam. Clementine wsadziła ulotki do foliowej torebki. Znów zacząłem rozglądać się z uwagą. Mój wzrok przykuła  wystająca spod książki przyrodniczej kartka, którą wyciągnąłem.
-Znalazłeś coś, Oskar? - spytała Clementine i podeszła do mnie, gdy skończyła przeszukiwać szuflady w komodzie i półki.
-Coś na pewno. - odpowiedziałem.
-Pokaż mi to. - wzięła lekko pogniecioną kartkę do ręki. Źrenice dziewczyny momentalnie się rozszerzyły.

Robb,

Wszystko co potrzebne jest załatwione. Wiesz gdzie się po to udać. Opłaciliśmy też twój pobyt w akademii do której chcesz uczęszczać. Nie martw się, wszystko się uda, chociaż i tak uważamy, że to nie najlepszy pomysł. Nie wiemy kiedy wrócimy, ale będziemy dzwonić. Pamiętaj o nas.
                                                                                   
                                                                                                         Kochający rodzice. 

-Ciekawe, nieprawdaż? - spojrzałem na Clementine, która lekko zmarszczyła brwi.
-Bardzo.

Clementine?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz